Rafał Collins

i

Autor: Dariusz Leśnikowski Rafał Collins

Ku granicom fantazji

Niezwykły plan telewizyjnej gwiazdy w świecie futbolu. Zdradziła swe największe marzenie, padła kultowa nazwa [ROZMOWA SE]

2024-01-23 17:40

Nie od dziś futbol bywa łakomym kąskiem dla wielkiego biznesu, ale i dla gwiazd szołbiznesu, influencerów, celebrytów. Rafał Collins, współbohater (z bratem Grzegorzem) telewizyjnego programu „Odjazdowe bryki braci Collins”, właśnie stał się udziałowcem (0,74 procent udziałów) sportowej spółki Zagłębie Sosnowiec.

Dostał też od głównego właściciela, miasta Sosnowiec, znaczący wpływ na decyzje personalne i zarządzanie klubem. Stąd obecność na trenerskiej ławce Alaksandra Chackiewicza, byłego selekcjonera reprezentacji Białorusi oraz trenera m.in. Dynama Kijów, związane z nią zapowiedzi transferów oraz zmiany w planach zimowych przygotowań. Rafał Collins nie kryje, że ma też zamiar przystąpić do przetargu na 90 procent udziałów w klubie należących do gminy i ma nadzieję na przejęcie pakietu kontrolnego. A pamiętać należy, że mowa o drużynie zajmującej ostatnie miejsce na zapleczu ekstraklasy.

- Sportowy cel wydaje się oczywisty i… strasznie trudny do zrealizowania, prawda?

Rafał Collins: - Tak. Chcemy utrzymać się w pierwszej lidze, ale będzie to ogromne wyzwanie. Nie jest to żaden frazes. Nie przyszedłem tu ponieść porażki, tylko mocno o to utrzymanie powalczyć. Jeżeli będzie trzeba pracować 24 godziny na dobę, by ten cel zrealizować, to… nie będę spać. Bo gdyby jednak – nie daj Bóg – spadek nastąpił, bo to przecież jest tylko sport, chcę sobie powiedzieć: „Chłopie, zrobiłeś wszystko, co mogłeś”. Emocje grają we mnie takie, że czasem mam ochotę wejść na boisko i zagrać z chłopakami.

- Jak pan sobie wyobraża scenariusz sukcesu, czyli utrzymania?

- Na początek robimy transfery i kompletujemy drużynę. Chcemy ją zbudować nie tylko w szatni, ale i poza nią. Wykorzystamy wszystkie możliwe tricki i wiedzę książkową, dostępną trenerowi Alaksandrowi Chackiewiczowi. Ja spróbuję dołożyć od siebie całe moje doświadczenie biznesowe, by stworzyć tu monolit: z piłkarzy i z kibiców.

- Kibice bez wątpienia będą panu patrzeć na ręce…

- Jestem już po spotkaniu z ich przedstawicielami. To bardzo racjonalni ludzie. A że patrzą na ręce? Super. Będzie widać jasno i klarownie, że nie robimy nic przeciwko klubowi; wręcz przeciwnie – wszystko dla niego. Oczywiście, nie wszystko zapewne się uda, bo każdy popełnia błędy. Ale musi być przejrzystość i klarowność naszych działań, bo ja nie mam nic do ukrycia.

Niezwykły plan telewizyjnej gwiazdy w świecie futbolu

- Również tego, że chce pan zostać właścicielem większościowym?

- Zdecydowanie tak, decyzja już została podjęta, wystartuję w przetargu i chciałbym nabyć co najmniej 50 procent plus jeden udziałów w Zagłębiu. A potem chciałbym też z nim przeżywać piękne chwile w ekstraklasie. W ekstraklasie – powtórzę, bo chcę, żeby to mocno wy brzmiało. Nie w drugiej i nie w pierwszej lidze, ale w ekstraklasie. Bo to jest – moim zdaniem – kwestia czasu.

- Na razie ma pan 0,74 procent udziałów. Ale deklarował pan, że w Sosnowcu i tak będzie pan bywać często.

- Mam oczywiście inne przedsięwzięcia biznesowe, które wymagają mojej uwagi. Jeżeli uda się wygrać przetarg, na pewno poukładamy sobie sprawy administracyjne i kadrowe, i wówczas moja obecność w Sosnowcu już nie będzie niezbędna w takim wymiarze, jak obecnie. Ale dziś jestem zaangażowany w 101 procentach i zrobiłem sobie w kalendarzu dużo miejsca dla Zagłębia, zwłaszcza w pierwszym kwartale.

Rafał Collins zdradził swe największe marzenie, padła kultowa nazwa

- Od Chelsea, której od lat jest pan wierny, do Zagłębia droga strasznie daleka.

- Na razie tak. Ale ja bardzo chciałbym dożyć chwili, w której Zagłębie Sosnowiec zmierzy się w Lidze Mistrzów z Chelsea!

QUIZ. Jak dobrze znasz polską ekstraklasę?

Pytanie 1 z 10
Który z tych klubów najwięcej razy sięgał po mistrzostwo Polski?
Najnowsze