Wisła musi zatonąć

i

Autor: TOMASZ FOLTA/PRESS FOCUS Wisła musi zatonąć

Nowy komunikat Wisły Kraków: "Pan Vanna Ly poważnie zachorował w samolocie"

2018-12-30 20:57

Patrząc na to, co się dzieje wokół Wisły Kraków, już nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Na oficjalnym profilu klubu na Twitterze pojawiło się kolejne oświadczenie, w którym podano zaskakujący, żeby nie powiedzieć kuriozalny, powód zamieszania wokół przelewu kwoty 12,2 mln złotych, która wciąż nie wpłynęła na konto "Białej Gwiazdy". "Pan Adam Pietrowski oraz Wisła Kraków SA zostali poinformowani, że Pan Vanna Ly - dyrektor Alelega Luxembourg - poważnie zachorował w piątek 28 grudnia podczas lotu przez Atlantyk. Dlatego też nikt nie był w stanie się z nim skontaktować" - czytamy i przecieramy oczy ze zdziwienia.

W sobotę 22 grudnia ogłoszono, że zadłużona i znajdująca się na skraju bankructwa Wisła Kraków znalazła wreszcie nowych inwestorów. Większościowy pakiet - 60 procent akcji - miał przejąć zarejestrowany w Luksemburgu fundusz Alelega, którego właścicielem jest Vanna Ly, francuski biznesmen pochodzący z Kambodży. Pozostałe 40 procent udziałów ma trafić do angielskiego funduszu Noble Capital Partner, reprezentowanego przez Matsa Hartlinga. Ale wszystko pod warunkiem, że nowi właściciele przeleją kwotę około 12,2 milionów złotych i to do północy 28 grudnia.

Wszystko od początku wydawało się podejrzane, a pieniądze, które miały uratować Wisłę Kraków przed finansowo-organizacyjną katastrofą, do tej pory nie wpłynęły na konto. Wspomniany Mats Hartling zapewniał, że sytuacja jest pod kontrolą, a kasa zostanie zaksięgowana prawdopodobnie 31 grudnia. Tyle, że Vanna Ly zapadł się pod ziemię i nikt - mimo usilnych prób - nie był w stanie się z nim skontaktować.

Aż tu nagle tajemnicze zniknięcie wyjaśniło się. A przynajmniej o jego przyczynach czytamy w kolejnym komunikacie Wisły Kraków:

"NCP, Pan Adam Pietrowski oraz Wisła Kraków SA zostali poinformowani, że Pan Vanna Ly - dyrektor Alelega Luxembourg - poważnie zachorował w piątek 28 grudnia podczas lotu przez Atlantyk. Dlatego też nikt nie był w stanie się z nim skontaktować. Wyżej wymienione podmioty robią wszystko, co możliwe, aby zgodnie z planem pozytywnie zakończyć proces nabycia klubu. Tymczasem nasze myśli są z Panem Ly i jego rodziną".

Trzymamy wszyscy kciuki za pana Vannę i życzymy mu powrotu do zdrowia!

Najnowsze