"Super Express": - Lechowi chyba nie jest tak daleko od Ligi Mistrzów?
Orest Lenczyk: - Może w przypadku Lecha powinniśmy wstrzymać się z oceną do czasu, gdy nasze boiska będą w normalnym stanie. Ta drużyna na pewno ma potencjał. Gdyby mi ktoś powiedział 2,5 roku temu, że Peszko i Lewandowski będę grali w reprezentacji i walczyli o mistrzostwo, to byłbym mocno zdziwiony. Ale obaj zrobili duże postępy i napędzają grę Lecha. Podobnie jak Kriwiec. Po cholerę więc latać do Ameryki Południowej po piłkarzy?! Na Białoruś bliżej (śmiech).
Patrz też: Bukmacherzy zakładają się o głowę Skorży
- A Wisła i Legia? - Cracovia znalazła w Mołdawii Aleksandru Suworowa. Czyżby trener Lenczyk zmienił swój stosunek do kupowania piłkarzy z zagranicy?
- Nie byłem i nie jestem zwolennikiem transferów z Ameryki Południowej, bo na tym korzystają wyłącznie pośrednicy. Ale nie mam nic przeciwko temu, żeby szukać dobrych piłkarzy bliżej Polski. Po miesiącu pracy z Suworowem, a także jego rodakiem Owsiannikowem, mogę powiedzieć, że to były udane transfery.
- Jak znaleźliście tych piłkarzy?
- Współpracujemy z młodymi menedżerami, którzy znaleźli kontakt w Mołdawii z odpowiednimi ludźmi. Podkreślam "z odpowiednimi". Bo tam również jest grupa cwaniaków działających w piłce. Kupiliśmy takich piłkarzy, których chcieliśmy, a nie takich, którzy byli wolni na rynku, jak to się dzieje często w polskich klubach.
- W Bełchatowie pod pana okiem rozbłysły talenty Łukasza Garguły i Radosława Matusiaka. Czy w Cracovii są piłkarze, którzy niebawem mogą trafić do reprezentacji Polski?
- Mogę żałować, że Suworow nie jest Polakiem, bo za pół roku nadawałby się do naszej reprezentacji. Ale Mateusz Klich, Mariusz Sacha i Piotr Polczak idą w dobrym kierunku, powinni być klasowymi piłkarzami.