„Super Express”: - Spodziewał się pan, że pięć lat po mistrzostwie Śląsk będzie tak nisko?
Orest Lenczyk: - Przeglądając niedawno internet natknąłem się tekst, w którym opluwano mnie, gdy odchodziłem z tego klubu. Kopano mnie za transfery o których decydowałem, a mimo tego zdobyliśmy wtedy mistrzostwo, a rok wcześniej wicemistrzostwo. Nie wiem, kto po mnie odpowiadał za transfery, ale jak w tym sezonie oglądam tę drużynę, to nie wiem nawet jakiej narodowości są poszczególni piłkarze i zadaję pytanie: dlaczego nie ma 20-letnich Polaków? Jeśli Śląsk jest na 14. miejscu, to lepiej gdyby grali w nim młodzi chłopcy, bo nawet gdyby drużyna spadła, to przez rok by się ograli i mieli szanse powrotu do Ekstraklasy.
- Czyli zła polityka transferowa spowodowała taki kryzys?
- Powiem więcej, jeśli Śląsk był i chyba jest w dalszym ciągu hojnie dofinansowany przez miasto to ci, co odpowiadali za transfery i stworzenie takiej drużyny oszukali miasto i jego prezydenta. Boli mnie to, bo przez 2 lata oddałem serce temu klubowi, w sytuacji gdy w zasadzie powinienem mieszkać w Krakowie, ze względu na problemy rodzinne.
- Chyba nie tylko w Śląsku są przypadkowi piłkarze z zagranicy?
- Oczywiście, że to nie tylko problem Śląska. Wiem z wiarygodnych ust o tym co się dzieje w klubach, w jaki sposób są sprowadzani piłkarze – to jest kłopot polskiej piłki. Zło przychodzi z zewnątrz. Do naszych klubów trafiają zawodnicy, którzy w swoich krajach nic nie znaczą.