"Super Express": - Paixao powiedział, że jest dużo lepszy od ciebie, ale nie zdziwi się, jeśli stwierdzisz, że jest odwrotnie. Przy okazji zaznaczył, iż w każdej chwili przyjmie zakład, że na wiosnę strzeli więcej goli od ciebie.
Orlando Sa: - Paixao przeżywa najlepszy moment w karierze i szczerze mu gratuluję. Ale zakład kto więcej strzeli? Dla mnie to dziecinada. Marco jest w Polsce od pół roku, a ja od kilku tygodni. Dajcie mi tyle czasu, co jemu, i dopiero oceniajcie. Teraz nie jestem w najwyższej formie, mam też drobną kontuzję. W tym tygodniu nie mogłem trenować na maksa. Nie wiem, jak będzie w niedzielę, ale mogę obiecać, że na decydującą część sezonu osiągnę wysoką formę. A co do Paixao - może nawet zostać królem strzelców, życzę mu jak najlepiej. Ja mogę do końca sezonu nie strzelić nawet jednej bramki. Byle Legia została mistrzem.
Inter sprowadzi kolejną gwiazdę Premier League?
- Ostatni mecz z Jagiellonią skończył się nietypowo. Widziałeś kiedyś coś takiego na własne oczy?
- Tak, i to nieraz. Grałem przecież na Cyprze, tam też bywa bardzo gorąco. Choć nie mogę się pogodzić z tym, że ukarano nas walkowerem.
- Jaki mecz w karierze uważasz za najlepszy? Taki, z którego formę chciałbyś przenieść na niedzielę?
- Trudno wybrać jedno spotkanie, ale W reprezentacji Portugalii U-21 grałem kiedyś przeciw Hiszpanii. Oni byli wtedy mistrzami Europy, a ja strzeliłem im trzy gole. Nie pamiętam, kto u nich bronił, ale na ławce siedział David de Gea. Skoro on był rezerwowym, to ten, kto stał między słupkami, musiał być mocny. Dobrze byłoby pokazać podobną formę tutaj.
Piłka nożna kobiet: Polki wygrywają z USA w pierwszym meczu Istria Cup
- Kibice Legii mają nadzieję, że będą mogli na ciebie mówić Orlando Magic, bo pokażesz trochę piłkarskiej magii
- To miłe, ale grając w Porto, miałem inny pseudonim: "El Toro", czyli "Byk". Ze względu na to, że jestem duży i silny. Nadał mi go Falcao. Zresztą niedawno rozmawiałem z Radamelem, pogratulował mi nawet transferu do Legii. Mamy dobre kontakty.
- Teraz grasz w Polsce, ale kiedyś byłeś na testach w Chelsea, rok spędziłeś też w Fulham. Marzysz o powrocie do angielskiej ligi?
- Gdyby była kiedyś okazja, to jak najbardziej. Chelsea oferowała mi wtedy kontrakt, ale działacze Bragi woleli dogadać się z Porto i tam ostatecznie wylądowałem. A gdy poszedłem do Fulham, to pierwszy mecz grałem przeciw... Chelsea. Raz jestem bliżej, raz dalej Anglii, ale teraz liczy się tylko mistrzostwo Polski. Mogłem grać za większe pieniądze w Rosji, ale wolałem projekt pod nazwą Legia. Tu mogę być mistrzem kraju, odbudować karierę, a nie utknąć w marazmie.