Rafał Siemaszko, Arka Gdynia

i

Autor: CYFRA SPORT Rafał Siemaszko, Arka Gdynia

Ostro i ambitnie, ale bez goli. Remis Arki Gdynia z Koroną Kielce

2017-08-07 22:05

Poniedziałkowe mecze LOTTO Ekstraklasy zwykle raczej nie zachwycają poziomem i wydawało się, że podobnie będzie w rywalizacji Arki Gdynia z Koroną Kielce. Tymczasem obie drużyny stworzyły naprawdę niezłe widowisko, w którym nie brakowało ostrych starć, twardych i męskich wejść czy przyzwoitej gry. Niestety kibice zgromadzeni na stadionie nie uświadczyli tego, co najważniejsze - goli.

Po zakończeniu przygody z pucharami Arka Gdynia musiała wrócić do smutnej, szarej ligowej rzeczywistości. I dodatkowo została skazana na grę w poniedziałek, czyli w dzień, który raczej nie sprzyja wielkim widowiskom w rodzimej ekstraklasie. Ale kibice i tak chętnie zjawili się na stadionie, bo w tym sezonie zespół Leszka Ojrzyńskiego pokazał już, że potrafi grać efektywnie, a przede wszystkim z pełnym poświęceniem. Co nie tylko przyniosło domowe zwycięstwo z FC Midtjylland, ale też siedem punktów w trzech kolejkach nowych rozgrywek.

Do Gdyni przyjechała jednak inna drużyna, której zawodnicy ani myślą odstawiać nogi - Korona Kielce. Po letnich nieporozumieniach i zamieszaniach wydawało się, że projekt pod wodzą Gino Lettieriego raczej nie wypali. Tymczasem po porażce w pierwszej kolejce z Zagłębiem Lubin w dwóch kolejnych zespół ze stolicy Gór Świętokrzyskich zdobył cztery punkty remisując na wyjeździe z Legią Warszawa i pokonując u siebie Cracovię. A w starciu z Arką od pierwszych minut kości trzeszczały tak, że słychać to było w najdalszych zakątkach stadionu. Obie drużyny nie szczędziły sobie ostrej gry i twardych wejść, ale prowadzący spotkanie sędzia Tomasz Kwiatkowski pozwalał na to, bo przed przerwą pokazał tylko dwie żółte kartki.

W pierwszej połowie jedni i drudzy starali się chyba przestraszyć rywali i pokazać, że nie zamierzają się poddawać, a w drugiej dołożyli do tego nieco umiejętności piłkarskich. I zrobiło się naprawdę niezłe spotkanie. Choć gole nie padały, to nie brakowało sytuacji, szczególnie dla Korony, która pod wodzą niemieckiego trenera wygląda coraz lepiej. Kielczanie muszą jednak popracować nad tym, co jest domeną narodu ich trenera - precyzją i skutecznością. Bo mimo wielu okazji nie zdołali trafić do siatki. A w końcówce spotkania mieli jeszcze ułatwione zadanie, bo Arka kończyła mecz w dziesiątkę po wyrzuceniu z boiska Grzegorza Piesio za dwie żółte kartki.

Gospodarze przez ostatnie minuty nie skupiali się już na próbach strzelenia gola, a raczej obronie wyniku. I to się udało. Do ostatniego gwizdka bramki już nie padły i starcie zakończyło się bezbramkowym remisem. Po czwartej kolejce Arka i Korona zajmują odpowiednia szóste i siódme miejsce w ligowej tabeli.

Arka Gdynia - Korona Kielce 0:0

Żółte kartki: Yannick Sambea Kakoko, Patryk Kun - Nabil Aankour

Czerwona kartka: Grzegorz Piesio (dwie żółte)

Arka Gdynia: Steinbors – Zbozień, Marcjanik, Danch, Warcholak – Sołdecki – Kun, Nalepa (61. Sambea Kakoko), Rey (46. Marciniak), Piesio – Jurado (73. Siemaszko)

Korona Kielce: Alomerovic – Rymaniak, Barry, Kovacević, Kallaste – Żubrowski, Możdżeń – Jukić (63. Cvijanovič), Aankour (79. Kosakiewicz), Cebula – Górski (70. Soriano)

Arkadiusz Malarz: Nieciecza znowu się z nas śmieje

Angulo zaczął lepiej niż Nikolić. Oto nowy król strzelców?

Pobicie piłkarzy z Izraela. Po protestach Legii jest sprostowanie Hapoelu!

Najnowsze