Patryk Małecki: Kamień spadł mi z serca, że Smuda nie wziął Wisły [ZDJĘCIA]

2016-03-16 9:03

Fantastyczny debiut Dariusz Wdowczyka w roli trenera Wisły. Krakowianie pokonali Termalicę 4:2. Zdobyli tyle samo punktów (3) oraz bramek (4), co w pięciu wcześniejszych spotkaniach tej wiosny. Największy udział w zwycięstwie miał Patryk Małecki, który zdobył 1 gola i zaliczył dwie asysty. - Trenerowi udało się wstrząsnąć drużyną, choć zdajemy sobie sprawę, że trzeba jeszcze dużo poprawić w naszej grze - mówi "Super Expressowi" Małecki.

"Super Express": - Jak was zmotywował trener Wdowczyk?

Patryk Małecki: - Powtarzał nam, że z naszymi umiejętnościami jesteśmy stworzeni do gry ofensywnej. Mieliśmy długo operować piłką, nie pozbywać się jej szybko. Staraliśmy się to robić, stwarzaliśmy sytuacje i zdobyliśmy 3 punkty.

- Z trenerem Wdowczykiem pracowaliście półtora roku temu w Pogoni Szczecin...

- Tak, znam jego filozofię pracy, wiem, czego oczekuje od zawodników. Powinno być mi trochę lżej.

- A niewiele brakowało, żeby trenerem był Franciszek Smuda...

- Nie ma co się oszukiwać, spadł mi kamień z serca, że tak się nie stało. Odszedłem bowiem z Wisły po konflikcie z trenerem Smudą. Gdyby ponownie objął klub, to oczywiście starałbym się przekonać go do siebie, ale wiem, że byłbym na straconej pozycji. Życie potoczyło się inaczej, mamy nowego szkoleniowca, u którego chciałbym zaistnieć i mu pomóc. Oczekuję, że on też mi pomoże. A trenerowi Smudzie... życzę szczerze wszystkiego najlepszego.

- Pamięta pan, kiedy ostatni raz zagrał pan tak dobrze i skutecznie?

- Pamiętam, trzy lata temu w Pucharze Polski (13 marca 2013 - red.) pokonaliśmy na wyjeździe Jagiellonię też 4:2. Strzeliłem wówczas jednego gola i asystowałem przy trzech pozostałych.

- Wisła może spaść z Ekstraklasy?

- Trudno to sobie wyobrazić, ale coś takiego siedzi z tyłu głowy, skoro wyniki nie były najlepsze, a drużyna znajduje się w strefie spadkowej. Po zwycięstwie z Termalicą jestem dużo większym optymistą.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze