Zagrał po raz 100. w Legii
Wszołek udanie rozpoczął rundy rewanżową. Przyczynił się do wyjazdowej wygranej z Zagłębiem Lubin, gdy strzelił zwycięskiego gola. W starciu z Widzewem ponownie dał o sobie znać rywalom. Mecz przeciwko beniaminkowi z Łodzi był dla niego wyjątkowy. To był jego występ numer 100. w drużynie z Łazienkowskiej.
Efektowny gol
Jubileusz uczcił efektownym golem. W pierwszej połowie wbiegł na pole karne i uderzeniem piłki głową nie dał szans bramkarzowi łodzian. To jego piąta bramka w rozgrywkach. Jest drugim strzelcem ekipy z Łazienkowskiej. W tej sytuacji znakomitym podaniem popisał się Bartosz Kapustka. Po przerwie Wszołek ponownie błysnął. Tym razem przeprowadził prawą stroną akcję po której pomylił się Marek Hanousek. Czeski pomocnik próbował zapobiec utracie gola, ale zrobił to tak, że... pokonał własnego golkipera.
Pech w końcówce
Jednak dobry występ zakończył się pechowo dla Wszołka. Może mieć mieszane odczucia po tym, co wydarzyło się w końcówce zawodów. Po strzale Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu wolnego piłka trafiła go w głowę i... wpadła do siatki debiutującego w bramce gospodarzy - Dominika Hładuna. Wszołek może mówić o pechu, a warszawski zespół w drugim występie z rzędu u siebie zgubił punkty. Pocieszenie dla skrzydłowego może być to, że trafienie zapisano na konto pomocnika Widzewa, a nie jego.
Trudno będzie dogonić Raków
Legia podtrzymała serię meczów bez porażki na własnym stadionie. Stracone punkty z beniaminkiem są o tyle kosztowne, że prowadzący Raków znów odskoczył w tabeli zespołowi ze stolicy. - Musieliśmy wygrać, ale nie zrobiliśmy tego - powiedział Bartosz Kapustka, cytowany przez klubowe media. - Czujemy spory niedosyt. Popełniliśmy dużo błędów. Zbyt łatwo traciliśmy bramki. Powinniśmy wcześniej strzelić więcej goli i kontrolować mecz. Nie będzie łatwo dogonić Raków – zaznaczył pomocnik z Łazienkowskiej.
Teraz przed wiceliderem ekstraklasy wyjazdowy mecz z Lechią Zielona Góra (28.02) w 1/4 finału Pucharu Polski.