- Nie załamaliśmy się, pokazaliśmy charakter. Może ta stracona bramka była nam potrzebna. Po tej bramce tak naprawdę dopiero zrobił się mecz. Strzeliliśmy szybko gola wyrównującego i dążyliśmy do następnych.
- Wystarczyło tę piłkę dobrze wstrzelić w to pole karne, bo przy tej pogodzie futbolówka różne figle płata - stwierdził Pawełek. Sam parę razy odczuł to na swojej skórze, bo zanotował kilka kiksów przy wybiciu piłki. - Cieszymy się z tych trzech bramek zdobytych na ciężkim terenie w Chorzowie - podkreślał wiślak.
- My mieliśmy grać tylko i wyłącznie dolne piłki, bo przy tych rosłych obrońcach Ruchu my z Piotrkiem Ćwielongiem i Patrykiem Małeckim nie mogliśmy powalczyć w powietrzu. Choć Rafał Boguski w drugiej połowie pokazał, że wzrost to nie wszystko - analizował Pawełek.
W kolejnym meczu nie zagra Kostarykanin Junior Diaz, który został ukarany czwartą żółtą kartką. - Będziemy się zastanawiali, co z tym zrobić. Mamy teraz pięć dni na to, żeby sobie ustawić grę drużyny pod Zagłębie - wzrusza ramionami bramkarz. Jeśli Wisła wygra z Zagłębiem, skończy ten rok z przynajmniej pięciopunktową przewagą nad drugą w tabeli Legią. - Na pewno nie będziemy się zadowalać tą przewagą, bo to by niedobrze wróżyło - zastrzegł bramkarz.
Pawełek: Stracona bramka była nam potrzebna
2009-12-07
10:28
- Ta stracona bramka paradoksalnie była nam potrzebna - stwierdził Mariusz Pawełek, bramkarz Wisły Kraków, po zwycięskim meczu z Ruchem Chorzów. Po trafieniu Andrzeja Niedzielna Wisła jakby się obudziła i ruszyła do ataku.