Saidi jest pierwszym piłkarzem z Burundi w historii naszej Ekstraklasy.
- Burundi opuściłem w 2005 roku i przeniosłem się do Europy, do Nijmegen. Mojego dorobku w Holandii nie muszę się wstydzić. W Eredivisie zagrałem 63 mecze, strzeliłem 10 goli, w tym Ajaksowi i Feyenoordowi - opowiada Saidi, któremu w Polsce bardzo się podoba. Narzeka tylko na to, że język polski jest bardzo trudny. Nie zamierza jednak odpuścić nauki.
- Znam różne języki. Kirundi, który jest używany w Burundi, suahili, francuski, angielski i niderlandzki. Teraz pora na polski - mówi Afrykańczyk, który może grać na obu skrzydłach i w ataku. Talent do piłki odziedziczył po ojcu. - Tata grał w reprezentacji Burundi, ja też zdążyłem wystąpić w kilku jej meczach, ale od momentu wyjazdu z kraju nie miałem z kadrą kontaktu. Dlaczego? Z różnych powodów. Prędzej czy później wrócę jednak do drużyny narodowej - zapowiada.
Saidi, który jest muzułmaninem, mówi, że zajmuje się piłką, a nie polityką, dlatego nie chce rozmawiać o mrocznej historii swojego kraju. W 1993 roku Burundi i Rwanda były areną krwawego konfliktu etnicznego między plemionami Tutsi a Hutu. Sam Saidi jest z plemienia Hutu, ale ma też w rodzinie Tutsi.
- Polityka mnie nie interesuje, kraj opuściłem dlatego, że chciałem grać w piłkę w dobrym europejskim klubie. Kiedy wyjeżdżałem, byłem najlepszym graczem i strzelcem ligi burundyjskiej - mówi piłkarz, którego do gry w Polsce przekonał Arkadiusz Radomski.
- Graliśmy razem w Nijmegen, a teraz jesteśmy w Cracovii. Arek to dla mnie więcej niż przyjaciel. Rozmawiałem też z Joelem Tshibambą z Lecha, bo z nim również grałem w NEC. Joel powiedział, że warto spróbować w Polsce, więc tych przenosin nie traktuję jako upadek. Jeśli pokażę, co umiem, to zgłoszą się po mnie duże kluby i wszyscy będą zadowoleni - mówi zawodnik, który podpisał 4-letni kontrakt z "Pasami". A wspomniany Radomski nie ma wątpliwości.
- Piłkarsko Saidi jest tak dobry, że w naszej lidze pogra najwyżej pół roku - przekonuje pomocnik "Pasów".
Zdaniem działaczy Cracovii Saidi będzie koszmarem dla obrońców rywali, ale z takim nazwiskiem może też sprawiać kłopoty... telewizyjnym sprawozdawcom, bo ciężko poprawnie je wymówić. Sam piłkarz nie zamierza jednak mieć na koszulce "Saidi", będzie grał z nazwiskiem. W wolnym tłumaczeniu "Ntibazonkiza" oznacza "Tylko Bóg może ci pomóc".
Saidi Ntibazonkiza
Urodzony 1 maja 1987 roku w Bużumburze (Burundi)
Pomocnik/Napastnik
170 cm/64 kg
Kluby: Vital'o (Burundi), NEC Nijmegen (63 mecze - 10 goli), Cracovia.
W reprezentacji Burundi 7 meczów - 1 gol
Zobacz ciekawey filmik o Saidim: