Lech na starcie nowej edycji nie rozpieszcza kibiców i w żaden sposób nie przypomina zespołu, który sięgnął po siedmioletniej przerwie po mistrzostwo Polski. Teraz Kolejorz musi się szybko pozbierać po ostatnich niepowodzeniach. Były napastnik poznańskiej ekipy Piotr Reiss wierzy w siłę podopiecznych trenera Johna van den Broma. Ma nadzieję, że Lech nie będzie miał większych problemów z pokazaniem przewagi nad Dinamo Batumi w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji (21 lipca).
„Super Express”: - Lech nie zachwyca na starcie sezonu. Co się dzieje?
Piotr Reiss: - Zaskoczył mnie mecz ze Stalą Mielec na inaugurację ligi, bo wydawało mi się, że Lech jest tutaj zdecydowanym faworytem i sięgnie pewnie po wygraną. Liczyłem na chęć rewanżu za fatalne spotkanie z Karabachem Agdam w Lidze Mistrzów. Jednak wyglądało to bardzo, bardzo słabo. Mam nadzieję, że nowy sztab pracuje nad tym, aby każdy kolejny mecz wyglądał o niebo lepiej.
- Będzie zatem poprawa w meczu z Dinamo Batumi w II rundzie el. Ligi Konferencji?
- Nie można sobie pozwolić na dwie przegrane z rzędu u siebie, a trzy w czterech występach licząc wszystkie rozgrywki na początku sezonu. Liczę na to, że Lech rozstrzygnie spotkanie z mistrzem Gruzji na swoją korzyść, bo rywal jest w zasięgu. Wygrana pozwoli podnieść morale zespołu, poprawić nastawienie psychiczne i na rewanż do Batumi Kolejorz poleci na spokojnie, pewny awansu. A później zaskoczy w ekstraklasie. Zakładam taki właśnie scenariusz. Mam nadzieję, że Kolejorz w końcu odpali na dobre.
Jerzy Dudek nie ma wątpliwości. Tak mówi o transferze Roberta Lewandowskiego do Barcelony
- Na czym opiera pan ten optymizm?
- Lech jest zbyt silną drużyną, aby przewidywać czarny scenariusz. Oczywiście, wszystko się może zdarzyć. Jednak nie chce mi się wierzyć w to, że mistrz Polski po raz kolejny mógłby sobie nie poradzić z niżej notowanym przeciwnikiem, że znów zawiedzie i może mieć problemy z awansem do następnej fazy rozgrywek. To nie ma prawa się zdarzyć. Znam potencjał i możliwości tej drużyny. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, aby Lech miał na tym etapie zakończyć udział w pucharach.
- Najbardziej krytykowany za ostatnie występy był bramkarz Artur Rudko. Jak pan go ocenia?
- Trudne chwilę przed nim. Musi mieć mega mocną psychikę, żeby zaistnieć po tych dwóch bardzo słabych występach. Zawiódł w nich. Zaufanie kibiców stracił na samym początku i ciężko będzie je odbudować. Bramkarzowi jest pod tym względem trudniej. Musiałby rozegrać mecz życia z przeciwnikiem, który będzie ostrzeliwał bramkę Lecha, a Ukrainiec wszystko wybroni. Szans do rehabilitacji może mieć bardzo mało, więc trudny moment przed nowym bramkarzem mistrza Polski. Jest doświadczony, więc liczę na to, że sobie z tą presją poradzi. Jeśli nie, to jego przygoda z Lechem długo nie potrwa. Jednak przyznam szczerze: nie chciałbym być teraz w jego skórze.
Artur Boruc kończy karierę. Tak Bartosz Kapustka reklamuje pożegnanie bramkarza Legii Warszawa
- Kto w tym trudnym momencie weźmie odpowiedzialność na swoje barki?
- Wszyscy zdają sobie powagę z sytuacji, w której się znajdują. Wierzę, że liderzy z poprzedniego sezonu, którzy nadawali ton czyli Mikael Ishak i Joao Amaral staną na wysokości zadania, że znowu będą decydować o ofensywnej grze Lecha. I to wotum nieufności ze strony kibiców odbiją w drugą stronę. To właśnie po tym duecie spodziewam się znacznie więcej. Liczę na błysk z ich strony. To doświadczeni piłkarze, którzy mają jakość. Są nie tylko skuteczni, ale jeszcze potrafią wypracowywać gole. W ich poczynaniach upatruję szansy na poprawę gry Lecha. Jeśli ten duet będzie dobrze grał, to o wynik zespołu można być spokojnym. Trzeba szukać „boków”. Kristoffer Valde nie miał zaufania u trenera Macieja Skorży, teraz dostał szansę od nowego trenera i z Karabachem strzelił gola. Ciekawi mnie, jak będzie rozwijał się Michał Skóraś, bo to wielki talent z akademii. Wiele sobie po nim obiecuję.
- Trener John van den Brom przyznał po ostatnim meczu, że brakowało jakości czy intensywności ze strony Lecha.
- Zastanawiam się, czy wynika to z krótkiego okresu pracy Holendra z zespołem. Podejrzewam, że spodziewał się znaczniej więcej od drużyny. Był zawiedziony tym, co zobaczył. Holender zderzył się z polską rzeczywistością i zapewne ten początek zupełnie sobie inaczej wyobrażał. Ale cały czas uważam, że Lech ma duży potencjał. Szczególnie na polskie warunki, być może na Europę było to za mało. W każdym razie w lidze powinien sobie zdecydowanie lepiej radzić. Podobnie powinno być z Dinamo Batumi.
- Jak pan typuje wynik z mistrzem Gruzji?
- Jestem optymistą. Stawiam na 3:0 dla Lecha, aby rewanż był formalnością. Wiem jedno: z Dinamo będzie o wiele trudniej niż ewentualnie w kolejnej fazie, w której rywale wydają się łatwiejsi. Najważniejsze, aby Lech teraz awansował. Mam nadzieję, że zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji.
Już wszystko jasne. Znamy przyszłość lidera Rakowa Częstochowa. Ivi Lopez podjął decyzję!