Początkowo informacja pojawiła się na Twitterze, a jej potwierdzeniem miał być raport policji z Myślenic. Ta przy wspólnym działaniu z chojnicką komendą zlikwidowała w piątek dziuplę samochodową, gdzie znalazła dwa samochody marki Peugeot i Porsche o łącznej wartości ok. pół miliona złotych. W posiadłości znaleziono również części pochodzące najprawdopodobniej z innych kradzionych aut. Policjanci dotarli do Chojnic dzięki nadajnikowi, jaki był zamontowany w modelu Porsche. Kiedy jego właściciel zgłosił kradzież i zawiadomił o obecności GPS w samochodzie, funkcjonariusze podjęli współpracę z salonem samochodowym Porsche i dotarli do dziupli w Chojnicach. Pojazdy znajdowały się w garażach na posesji należącej do zatrzymanego 46-latka. W trakcie aresztowania młodszy z podejrzanych, podstawowy gracz Chojniczanki, siedział za kierownicą kradzionego auta. Aresztowanemu 27-latkowi grozi do 10 lat pozbawienia wolności, a jego wspólnikowi nawet pięć lat więzienia.
Młodszy mężczyzna to 27-letni obrońca Chojniczanki Chojnice, czyli lidera Nice 1. Ligi. Jeszcze 20 stycznia wystąpił on w meczu towarzyskim swojej drużyny. 27 stycznia, czyli dzień po aresztowaniu, Michała M. w składzie drużyny Krzysztofa Bredego już nie było. Zadzwoniliśmy do rzecznika klubu, by uzyskać potwierdzenie całej afery. W rozmowie telefonicznej Jakub Piekut przyznał, że klub wie o całej sytuacji i wystąpił już do Polskiego Związku Piłki Nożnej o rozwiązanie kontraktu z winy zawodnika.
Michał M. przebywa w areszcie tymczasowym. Z powrotem na boisko raczej będzie musiał poczekać.
Co ciekawe, w 2016 roku "Super Express" ustalił, że Michał M. był właścicielem komisu samochodowego w Chojnicach.