Do wczoraj nie wiadomo było, kto zagra w barażu o miejsce w Ekstraklasie. Po kolejnym przebłysku geniuszu działaczy piłkarskiej centrali nie tylko dalej nie wiadomo, kto zagra, ale już nawet nie wiadomo kiedy. Jedyną decyzją, na jaką zdobyła się Komisja, było bowiem odwołanie baraży, z których pierwszy zaplanowany był na dziś.
Trenować czy nie?
- Nie wiem już, co o tym wszystkim myśleć. Rok temu było takie samo zamieszanie i nic się nie zmieniło. Po prostu brak mi słów. Nigdzie takich problemów nie ma, tylko u nas! - wścieka się Bartosz Ślusarski (28 l.), napastnik Cracovii. "Pasy" są jednym z zespołów, które wciąż nie wiedzą, co je czeka. Według tabeli Ekstraklasy powinny spaść. Po tym, jak ŁKS nie dostał licencji na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, wydawało się, że Cracovia będzie jednak miała szansę na uratowanie się w barażach. A teraz znów nie wiadomo zupełnie nic.
- Już nas te decyzje denerwują. Nie wiemy nawet, czy mamy trenować czy nie - rozkłada ręce Ślusarski. I ma rację. Bo wczorajsza decyzja PZPN to przede wszystkim kpina z piłkarzy Cracovii, Podbeskidzia, Arki, Widzewa, ŁKS i Korony, a więc wszystkich tych, którzy wciąż nie wiedzą, gdzie zagrają w nowym sezonie. Co mają teraz robić? Trenować i przygotowywać się do baraży, które może się odbędą, a może nie? Jechać na urlopy, by nagle dowiedzieć się, że jednak trzeba rozegrać dwumecz o miejsce w Ekstraklasie? Tego mędrcy z piłkarskiej centrali nie wyjaśniają.
- Musimy być cały czas w pogotowiu, o urlopach na razie możemy zapomnieć. Nie wiem, jak to całe zamieszanie się skończy, czekamy na decyzję PZPN i jeśli będzie trzeba, to wyjdziemy na boisko choćby jutro - mówi Ślusarski. Podobną taktykę przyjęto w Bielsku-Białej.
- Cały czas trenujemy. Możemy grać choćby jutro i dostosujemy się do każdej decyzji, jaką podejmie PZPN - zapewnia szkoleniowiec Podbeskidzia, Marcin Brosz (36 l.). - Na razie jednak nic nie zależy od nas. Czekamy na wieści, jakie napłyną do nas z Warszawy - dodaje Brosz.
Zadecydują na zjeździe?
Skąd zatem decyzja PZPN o odwołaniu baraży? Po prostu działacze piłkarskiej centrali już sami nie radzą sobie z bałaganem, jakiego narobili. Postanowili zatem poczekać na dwie decyzje: Trybunału Arbitrażowego, który rozstrzyga sprawę Widzewa (degradacja), i Sądu Administracyjnego, który rozpatrzy odwołanie ŁKS (licencja). Sęk w tym, że na oba rozstrzygnięcia trzeba poczekać przynajmniej kilka tygodni. A może nawet i dłużej. Niewykluczone więc, że PZPN zaskoczy raz jeszcze i podczas nadzwyczajnego zjazdu zwołanego na 27 czerwca ogłosi, co dalej z Ekstraklasą i pierwszą ligą.
Co zrobią działacze? Uratują Widzew? Oszczędzą ŁKS? Wyznaczą termin baraży czy z nich zrezygnują? Decyzje PZPN już tak dawno przestały być w najmniejszym choćby stopniu racjonalne, że trudno cokolwiek przewidzieć.