Wiktor Długosz

i

Autor: cyfrasport Wiktor Długosz

2. kolejka ekstraklasy

Ruch czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie, „Długi” na gola długo czekać nie chce. „W piątek”!

2023-07-28 12:18

Po ponad sześciu latach od poprzedniego takiego meczu, Ruch znów zagra w ekstraklasie w roli gospodarza. Co prawda w Gliwicach, dokąd jeszcze przez kilka kolejek zapraszać będzie rywali (późną jesienią przenieść się chce na Stadion Śląski), ale za to przy dopingu 10 tysięcy gardeł. Kibice „Niebieskich” w komplecie wypełniają przecież trybuny obiektu przy Okrzei.

W inauguracyjnej kolejce chorzowianie przegrali w Lubinie 1:2 z Zagłębiem. „Myślę, że nogi chłopaków były spętane i głowa nie pracowała tak, jak powinna” – tak trener Jarosław Skrobacz w rozmowie z „SE” wyjaśniał nie tyle przyczyny porażki, co raczej słabej – w porównaniu choćby do ubiegłosezonowych gier ligowych – dyspozycji podopiecznych. „Liczę na to, że z każdym meczem będzie w tym zakresie lepiej” – dopowiadał.

Wśród wielu ekstraklasowych nowicjuszy w ekipie Ruchu są jednak i tacy, dla których ligowe granie to codzienność. Wiktor Długosz nie ma co prawda takiego doświadczenia jak choćby Filip Starzyński, ale od jego debiutu w elicie minęło już pięć lat! 23-letni dziś skrzydłowy zaczynał ligową przygodę w barwach macierzystej Korony Kielce, ale najwięcej gier o punkty zaliczył w Rakowie (w swym dorobku ma z częstochowianami dwa triumfy w Pucharze Polski oraz tytuł mistrzowski w ubiegłym sezonie).

„Najwięcej” nie oznacza jednak dużo – w sumie uzbierał w ciągu owych pięciu lat w Koronie i Rakowie tylko 45 występów ligowych. - Mam nadzieję, że w Chorzowie tych minut będę dostawać nieco więcej – mówi Długosz. Tydzień temu było ich 63. - schodził z boiska jeszcze przy stanie 1:0 dla swej drużyny. - Prawdę mówiąc po drugiej anulowanej przez sędziego bramce dla Zagłębia pomyślałem: „Bóg nas ochroni, już tego nie przegramy”. Niestety, stało się inaczej – wzdycha nasz rozmówca.

- Musimy się jeszcze zgrać, zlepić poszczególne elementy, bo na razie wiele rzeczy jeszcze szwankowało – Długosz przyznaje rację trenerowi Skrobaczowi. Choć jest w Ruchu nową postacią, nadziei na poprawę gry (i wyników oczywiście) upatruje w powrocie do sposobu gry „Niebieskich” w minionych sezonach. - Jak zagrać, by zdobywać punkty? - Odpowiedzialnie w obronie, z zachowaniem „korzennych” zasad Ruchu. Czyli determinacji i agresji – wylicza te atuty chorzowian, których brakowało w Lubinie.

Od samego siebie oczekuje przede wszystkim… poprawy skuteczności. Bo też tak zwane „liczby”, wymagane od zawodnika z dużą liczbą zadań ofensywnych, na razie za nim nie przemawiają. - Bramek mi brakuje, to prawda – przyznaje Wiktor Długosz. Skromna „jedynka” figuruje w jego ankiecie personalnej w rubryce „gole w ekstraklasie”. I to jest – patrząc na sposób jego gry – zaskakujące. - Jest u mnie ciąg na bramkę. W Rakowie był duży nacisk na to, by skrzydłowi w to pole karne wchodzili, szukali okazji. Zostało mi to w głowie, zresztą w ogóle mam to w charakterze - dokonuje „autoanalizy”.

- Wierzę, że jeżeli w Chorzowie minut na boisku będzie więcej niż w Częstochowie, to i bramek w końcu będzie więcej – dodaje Długosz. A potem właściwie bez namysłu odpowiada na najważniejsze w tym kontekście pytanie. - Jak długo będzie czekał na drugiego gola ligowego? Tylko do piątku! - zapewnia.

Początek meczu Ruch Chorzów – Łódzki Klub Sportowy w piątek o godz. 20.30 na stadionie w Gliwicach. Transmisja w Canal+ Sport.

Sonda
Czy Ruch Chorzów utrzyma się w Ekstraklasie?
Najnowsze