"Super Express": - Jak pan ocenia pomysł Legii z sięgnięciem po reprezentanta Albanii?
Ryszard Komornicki: - Jako bardzo ciekawą koncepcję. On tak trochę krążył między szwajcarskimi klubami, z jakiegoś powodu nigdy nie trafił do tych topowych, jak Basel czy Young Boys Berno, ale wszędzie, gdzie grał, strzelał gole. Każdy, kto gdzieś tam funkcjonował w lidze szwajcarskiej w ostatnich latach, znał to nazwisko i kojarzył je właśnie z bramkami.
- Ale często to były gole w drugiej lidze.
- Proszę się nie obrazić, ale moim zdaniem liga szwajcarska stoi na wyższym poziomie niż polska. A jak zawodnik strzela gole w drugiej lidze, to przy odpowiednim wsparciu w pierwszej też będzie strzelał. A on w Legii takie wsparcie powinien mieć. Chodzi mi o linię pomocy. Bo Sadiku nie jest typem gracza, który sam się rozepchnie, zrobi nie wiadomo jaki rajd, poprzewraca czy przedrybluje wszystkich obrońców. On żyje z podań, to lis pola karnego. Ale to piłkarz konkretny. Bo znam takich, co robią dużo wiatru, a pożytku z tego żadnego. A Sadiku materializuje akcje, zamienia je na gole.
Zobacz: Gorące lato w LOTTO Ekstraklasie. Najciekawsze transfery polskich klubów
- Ile bramek na pańskie oko może zdobyć w sezonie polskiej Ekstraklasy?
- Nie wiem, jaką rolę przewidują dla niego w Legii, ale jeśli trener mocno na niego postawi, to kibice powinni być zadowoleni. 15-20 goli w roku dla Legii na pewno jest w jego zasięgu.
- Stylem gry przypomina.
- Chciałoby się powiedzieć, że Gerda Muellera. Oczywiście, zachowując proporcje. A z polskich napastników, tych z mojego pokolenia, to najbardziej Ryszarda Cyronia. Mam nadzieję, że go jeszcze pamiętacie (śmiech).
- Legia do niedawna atak opierała na Nikoliciu i Prijoviciu. Jak, patrząc na tych graczy, ocenia pan Sadiku?
- Sadiku to taka mieszanka Niko i Prijo. Z jednej strony egzekutor, więc bardziej Niko, piłkarz o nie jakiejś kosmicznej szybkości, ale z drugiej strony nieźle grający głową, dobrze wyszkolony technicznie i taktycznie. Jak wielu piłkarzy mających za sobą grę w Szwajcarii. Coś z Prijovicia też więc ma, choć oczywiście nie jest to taki wieżowiec. No i ważna rzecz: motywację będzie miał tu ogromną.
- W jakim sensie?
- Legia to marka, Legia to stadion. Nie mówię, że w Szwajcarii nie mamy fajnych obiektów, ale jednak Łazienkowska robi wrażenie. No i atmosfera, zdecydowanie gorętsza niż na większości szwajcarskich boisk. Ale to Albańczyk, więc to mu powinno pasować, bo wiadomo, że to gorąca nacja. Byle tylko za bardzo się tą Warszawą nie zachłysnął. Wiadomo, jak piękne są Polki (śmiech).
- Podsumowując: czyli bardziej wyczuwa pan sukces niż niewypał?
- Tak, wydaje mi się, że pod wieloma względami on pasuje do Legii. Moim zdaniem bardziej prawdopodobne jest to, że spełni nadzieje, niż to, że zawiedzie.