"Super Express": - Czym przekonali cię szefowie Śląska?
Sebastian Mila: - Zależało im na tym, żebym został. Spodobała mi się wizja rozwoju klubu. Uznałem, że chcę w tym uczestniczyć. Na pewno propozycja ze strony Śląska nie była najlepsza finansowo. Jednak już wcześniej mówiłem, że pieniądze nie są dla mnie najważniejsze.
- To prawda, że po zakończeniu kariery będziesz pracował na rzecz Śląska?
- Tak, pojawiła się taka opcja. To motywujące. Pokazuje, jak dużym zaufaniem się cieszę, klub we mnie wierzy. Widziałbym się w roli skauta.
- Ile klubów złożyło ci propozycję kontraktu?
- Miałem pięć ofert. Pojawiła się m.in. opcja wyjazdu do Belgii, do Beveren i Genk. Pełni determinacji byli działacze izraelskiego Hapoleu Beer-Szewa. Dzień przed meczem z Lechem dzwonili i zapraszali, abym po sezonie przyjechał z rodziną do Izraela. Chcieli, abym zobaczył miasto i klub. Ale przyszedł piątek i... zostałem w Śląsku.
- Był temat wyjazdu do Azerbejdżanu?
- Tak, były oferty z dwóch klubów.
- Trzecie miejsce to rozczarowanie dla Śląska?
- Na pewno nie zawód. Dla mnie to sukces przy tych zawirowaniach w klubie, problemach finansowych. Przecież jeszcze dotarliśmy do finału Pucharu Polski. Trzeci rok z rzędu Śląsk jest na podium. We Wrocławiu występowało wielu znanych piłkarzy, ale to właśnie teraz zapisaliśmy piękną kartę w historii klubu.
- Ale na koniec ligi zostaliście upokorzeni przez Legię.
- Przegrana 0:5 chwały nam nie przynosi. Mecz nam nie wyszedł. Wcześniej też zdarzały nam się potknięcia. Gdybyśmy ich uniknęli, to teraz Śląsk byłby znowu mistrzem Polski. Jako jedyni w tym sezonie potrafiliśmy dwa razy pokonać Legię: w lidze i w pucharze. To też należy docenić.
- Jak zareagowałeś na żart kolegów ze Śląska, którzy na gali Ekstraklasy zaprezentowali zdjęcie Waldka Kiepskiego, bohatera serialu "Świat według Kiepskich", sugerując, że jesteś do niego podobny?
- Mam do tego dystans, na nikogo się nie obrażam. Obrazek Kiepskiego cały czas wisi nad moją szafką w szatni. Nie mam z tym problemu. Ostatnio koledzy zrobili mi też inny numer. Pocięli mi getry. Stwierdzili, że idzie lato i muszę mieć wentylację, jak założę sandały (śmiech).