Sebastian Mila

i

Autor: CYFRASPORT Sebastian Mila

Śląsk - Widzew 23.02.2013. Sebastian Mila: Zazdroszczę Legii transferów WYWIAD

2013-02-23 12:57

Legia jest mocna, ale jeszcze za wcześnie, aby mówić, że jest już mistrzem. Bo tytuł trzeba sobie wywalczyć na boisku - mówi Sebastian Mila (31 l.), rozgrywający Śląska Wrocław przed startem rundy rewanżowej Ekstraklasy.

"Super Express": - Legia jest królem zimowego polowania. Zazdrościsz liderowi poczynionych transferów?

Sebastian Mila: - Tak, zazdroszczę. Przybyło tam kilku nowych piłkarzy, a dzięki temu zwiększy się rywalizacja w drużynie i co za tym idzie - podniesie poziom. Legia ma kłopot bogactwa. To ich atut.

- Którego z nowych nabytków Legii najbardziej zazdrościsz?

- Zdecydowanie Tomka Jodłowca.

- Masz żal do Jodłowca, że odszedł do konkurencji?

- Nie mam do niego pretensji, bo wiemy, jaka była jego sytuacja. Szanuję decyzję Tomka.

- Śląsk ma po jego odejściu dziurę w linii obrony?

- Mam świadomość, jakim piłkarzem jest Tomek, jaka jest jego piłkarska wartość. W końcu to reprezentant Polski. Ale mamy zawodników, którzy mogą go zastąpić.

- Czy Legia po zimowych zakupach już może przyjmować gratulacje za zdobycie tytułu mistrza Polski?

- Runda dopiero się zaczyna i za wcześnie na takie deklaracje. Legia jest mocna, poszła ostatnio do przodu jako klub i drużyna. Jednak mówienie, że jest już mistrzem byłoby obraźliwe w stosunku do pozostałych ligowców. Bo tytuł trzeba sobie wywalczyć na boisku.

- W ostatniej kolejce Śląsk zmierzy się z Legią na Łazienkowskiej. Ten mecz będzie decydował o mistrzostwie czy sprawa tytułu rozstrzygnie się wcześniej?

- Byłoby super, gdyby walka o mistrzostwo trwała do samego końca. To moje marzenie. Jednak po jesieni tracimy do Legii 7 punktów, a to spory dystans.

- Lech wymieniany jest jako najgroźniejszy rywal Legii. Śląsk jest lekceważony w tej rywalizacji?

- Od dwóch lat jestem do takich sytuacji przyzwyczajony. Przecież mówiono o nas najpierw, że jesteśmy przypadkowym wicemistrze, a potem, że przypadkowym mistrzem. To jak z piciem tranu. Nie lubisz go, ale możesz przyzwyczaić się do jego smaku.

Najnowsze