- Miałem telefony od kibiców i kolegów z Poznania. Dopingują mnie i Michała (Golińskiego, innego poznaniaka grającego w Cracovii - przyp. red.), żebyśmy wyjątkowo sprężyli się na Wisłę - zdradza "Super Expressowi" napastnik Cracovii, Bartosz Ślusarski (29 l.).
"Ślusarz" zapewnia nas, że sami piłkarze Lecha jednak do niego nie dzwonili.
Przeczytaj koniecznie: Gerard Cieślik: Nie śpieszcie się do pucharów!
- Ale nie musieli. Mnie i tak nie trzeba motywować do ogrania Wisły, bo przecież walczę razem z kolegami o utrzymanie w lidze. A poza tym kibicuję Lechowi, od dziecka chodziłem na jego mecze, później grałem w Lechu, w Poznaniu mam rodziców i wielu przyjaciół - wyjaśnia powody swej szczególnej motywacji przed dzisiejszym meczem.
Ślusarski wrócił niedawno na boisko po 7-miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją.
- Pierwsze mecze po powrocie grałem na świeżości, ale ostatnio złapało mnie zmęczenie. Organizmu nie da się oszukać, zabrakło przygotowań. Na szczęście poprzedni mecz graliśmy w piątek i zregenerowałem siły. Dzisiaj mi ich nie zabraknie - deklaruje.
Wiśle strzelił już kilka bramek (grając w Lechu i Groclinie). - W barwach Cracovii też na pewno im strzelę, tylko nie wiem, czy już dzisiaj - śmieje się piłkarz.
Jesienią Cracovia niespodziewanie ograła Wisłę 1:0.
- Nie sądzę, żeby to dawało nam przewagę psychiczną. To jednak Wisła jest faworytem - uważa Ślusarski.