- Piłka nożna jest niesamowita! - Petrašek, kapitan Rakowa i piłkarz z najdłuższym stażem w klubie spośród obecnych jego zawodników, dość oszczędnie udziela się publicznie. Tym razem jednak milczeć nie mógł i nie chciał. Właśnie powiódł swych kolegów do wyjazdowej wygranej 2:1 w stolicy Podlasia, która – wobec późniejszego remisu Legii z Widzewem – pozwoliła drużynie spod Jasnej góry powiększyć przewagę nad warszawianami do dziewięciu punktów!
Tomaš Petrašek wymyśla niesamowite scenariusze i spełnia marzenia. Opowiedział o tym publicznie
Dla czeskiego stopera obecny sezon nie jest łatwy mentalnie. Długo leczył uraz, jakiego nabawił się w czerwcu ub. roku podczas zgrupowania kadry Czech. W silnej i szerokiej kadrze Rakowa każdy występ jest więc dlań jak nagroda za mozolną pracę. - Historia zatoczyła koło: po blisko czterech latach strzeliłem gola do tej samej bramki, z tą samą cieszynką, znów na wagę trzech punktów - mówił w rozmowie z klubowymi mediami, dzieląc się z fanami swym stanem ducha i emocjami. - Ogólnie do historii nie wracam, bo w życiu trzeba patrzeć do przodu. Ale kiedy się dowiedziałem, że będę grać przeciwko Jagiellonii, wróciłem myślami do tamtego spotkania. I – mówiąc nieskromnie – wymarzyłem sobie ten scenariusz. Ta bramka i ta cieszynka była w moich wizualizacjach przed pierwszym gwizdkiem; były częścią mojego przygotowania mentalnego – zdradzał Petrašek.
Mecz w Białymstoku miał niezwykły scenariusz: kilka dobrych okazji gości na początku, zaskakujące trafienie Jesusa Imaza z „centrostrzału”, przekapitalna odpowiedź Jeana Carlosa, no i wreszcie pieczęć na zwycięstwie kandydata numer 1 do mistrzostwa, postawiona przez jego kapitana. - Wygraliśmy na wyjeździe z drużyną, która do tej pory była niepokonana w tej rundzie – radości trenera Marka Papszuna trudno się było dziwić. Zwycięstwo w Białymstoku i powiększenie przewagi nad Legią to nie tylko arcyważny etap w wyścigu po złoto; to także świetna zapowiedź trudnego tygodnia, pełnego dalekich podróży. W środę Raków czeka ćwierćfinał Pucharu Polski w Lublinie, w niedzielę – ligowy mecz na drugim końcu Polski, w Szczecinie. W podróż po kraju częstochowianie ruszyli jednak w świetnych nastrojach!