Joachim Loew

i

Autor: cyfrasport Joachim Loew

Pewnego wieczoru w Kolonii

Te słowa Joachima Löwa o przeszłości i przyszłości Lukasa Podolskiego rozpalą emocje

2024-10-11 17:39

Nie milką echa spektakularnego pożegnania Lukasa Podolskiego z kibicami w Kolonii. On i jego przyjaciele z niemieckiego „złotego” teamu mundialowego, wespół z byłymi i obecnymi gwiazdami 1FC Köln, a także z piłkarzami Górnika, stworzyli wspólnie wielki sportowo-muzyczny show, wobec którego nie pozostał obojętny żaden z 50 tysięcy widzów na trybunach. Joachim Löw, trener mistrzów świata z 2014 roku, spotkanie oglądał z… trenerskiej ławki Górnika, na której zasiadł m.in. obok Jana Urbana, Hansiego Flicka oraz Andreasa Köpke.

- Obserwując sceny towarzyszące pożegnaniu Lukasa Podolskiego nikt nie może mieć wątpliwości, że to wielka gwiazda, prawda?

Joachim Löw: - Jak wszyscy widzieli – również tego czwartkowego wieczoru – Lukas jest jednym z największych piłkarzy, jakich miał niemiecki futbol Jest wielką postacią: nie tylko jako piłkarz, ale i jako człowiek. Kolonia to oczywiście jego miasto, a FC Köln to jego drużyna, więc był tego wieczoru po prostu w domu. Dla tutejszych kibiców, którzy go kochają, jest wszystkim . Ale może pan spytać ludzi także w Turcji, w Anglii, w Japonii, we Włoszech, i w Polsce oczywiście – wszędzie jest kochany. Zapewne dlatego, że on też kocha ludzi. I to jest w nim niezwykłe.

- Podolski grał wiele lat w prowadzonej przez pana reprezentacji…

- Tak, oczywiście. W niemieckiej kadrze był obecny od 2004 do 2016 roku. Zagrał 130 meczów, zdobył niemal 50 bramek. Strzelał je niemal na każdym ważnym turnieju. Był czołowym snajperem mojej drużyny. Ale i „topowym” w niej charakterem. Mieliśmy – uważam – szczególną, mocną relację. Może dlatego, że zawsze był pełen energii w meczach i na treningach. Zawsze był też uśmiechnięty; dawał tym samym mnóstwo motywacji kolegom i sztabowi szkoleniowemu. Dlatego jest wielką legendą.

Tak wzruszonego Lukasa Podolskiego jeszcze nie widzieliśmy. Ale przekory jak zawsze mu nie zabrakło [ROZMOWA SE]

- A nie sprawiał czasami panu – jako jego trenerowi – trudności?

- Nigdy! Ani razu. Wiem, że nie zawsze mógł być zadowolony z podejmowanych przeze mnie decyzji. Ale nigdy nie sprawiał problemów. Ma charakter „zespołowca”: nawet jeśli siedział na ławce, w pierwszej kolejności myślał o dobru drużyny, o jej sukcesie.

- Jak ważny dla pana osobiście był ten pożegnalny wieczór Lukasa w Kolonii?

- Kiedy Lukas do mnie dzwoni, kiedy o coś prosi, nie ma znaczenia, czy jestem akurat we Freiburgu, czy w Sydney. Dla niego zawsze przyjadę.

- Lukas wciąż gra w piłkę. Gdzie – bardziej w Polsce, a może w Niemczech – widziałby pan dla niego miejsce po zakończeniu kariery?

- Przed meczem powiedział mi, że być może będzie grać jeszcze przez rok. „Wciąż sprawia mi to wiele frajdy i radości, i wciąż mam wiele energii” – mówił. Nie mam pojęcia, co planuje dalej. Ale byłoby wielką sprawą, gdyby pozostał przy piłce.

- W roli trenera?

- Być może. Na pewno jest w stanie pomagać młodym graczom, talentom, ale też klubom. Mam nadzieję – nie, jestem tego pewien – że z futbolem się nie rozstanie.

Ma swoje murale w Gliwicach i Zabrzu, teraz uhonorowano go także w Kolonii. Lukas Podolski wciąż porywa dziesiątki tysięcy fanów!

- Siedział pan podczas czwartkowego meczu na trenerskiej ławce Górnika. Któryś z zabrzańskich piłkarzy zwrócił pańską uwagę?

- Byłem naprawdę bardzo mocno i pozytywnie zaskoczony. Nie śledzę na co dzień polskiej ligi, tymczasem jeden, dwóch, trzech graczy – młodych piłkarzy – zaprezentowało się bardzo dobrze. Lewe skrzydło, prawe skrzydło, rozgrywający – oni zrobili dobre wrażenie. Szybcy, silni, dobrze wyszkoleni technicznie – mogli się podobać.

Sonda
Czy Lukas Podolski powinien po zakończeniu kariery boiskowej zostać prezesem Górnika?
Najnowsze