Godzenie (znakomitych) meczów pucharowych z (przeciętnymi) występami ligowymi nie jest łatwe. Szkoleniowiec znów posłał w bój jedenastkę mocno odmienną od tej, która zaczynała bój w Limassol. Jednym z czwórki graczy, którzy w obu przypadkach wychodzili w podstawowym składzie, był Giannis Papanikolaou.
Dla greckiego pomocnika mecz miał szczególny charakter: był setnym oficjalnym występem w koszulce częstochowskiego klubu. To piłkarz, który „maczał palce” we wszystkich ostatnich sukcesach Rakowa: dwukrotnie sięgał po Puchar i Superpuchar Polski, i oczywiście po tytuł mistrzowski. Gole zdobywał wszakże incydentalnie, po jednym w każdym z dwóch ostatnich sezonów. Swój jubileusz uczcił jednak trafieniem. I to jakim!
Obie drużyny myślami były już chyba w szatni, bo zegar odliczał już drugą z trzech doliczonych do pierwszej połowy minut. Dawid Drachal, debiutujący w szeregach Rakowa, w bajerancki sposób (przerzucają mu piłkę nad głową) poradził sobie z Krystianem Getingerem, a „Papa” w jeszcze efektowniejszy sposób dogranie zamienił na gola. Grek uderzył piłkę tzw. krzyżakiem, czym zupełnie zaskoczył bramkarza!
Po zmianie stron wynik ustalił Bartosz Nowak. Zwycięstwo mistrzów mogło być efektowniejsze, ale dwie okazje zmarnował Łukasz Zwoliński. Z czystą głową mogą więc częstochowianie myśleć o jutrzejszym boju w 4. rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Jeżeli coś niepokoi ich fanów, to jest to zgłoszony przez Zorana Arsenicia uraz. Kapitan Rakowa i ostoja jego defensywy w przerwie sobotniego meczu został w szatni, nie wychodząc na drugą połowę.