Łódzki beniaminek, dla którego porażka we Wrocławiu oznaczała degradację na trzy kolejki przed końcem sezonu, długo się stawiał kandydatowi do złota. Po skutecznie wygzekwowanym przez Daniego Ramireza rzucie karnym prowadził nawet 1:0. Reakcją trenera Jacka Magiery na ten fakt było posłanie w bój właśnie Samca-Talara. – Pomogła nam wiara we własne umiejętności, która nie została zachwiana nawet po straconej bramce – tak napastnik Śląska komentował odwrócenie losów spotkania przez gości.
Piotr Samiec-Talar był – obok Erika Exposito – jedną z najważniejszych postaci dolnośląskiej ekipy w poprzedniej rundzie. Strzelił cztery gole (w tym zwycięskiego z ŁKS-em, w szóstej minucie doliczonego czasu gry), dorzucił trzy asysty i walnie przyczynił się do tytułu mistrza jesieni, a jego wartość na portalu transfermarkt wzrosła trzykrotnie! Teraz, zmieniając na murawie Mateusza Żukowskiego, też pociągnął grę ofensywną swego zespołu. - Wraz z Kubą Jeziorskim wprowadził w nią sporo ożywienia – potwierdzał Magiera.
Ten napastnik jest dla Śląska absolutnie bezcenny; znów to zrobił!
Kiedy po główce Jehora Macenki w 71. minucie piłka wpadła do siatki łodzian po raz pierwszy, to właśnie „Sami” pospieszył, by wyciągnąć ją stamtąd i natychmiast zanieść na środek boiska. A pięć minut później zachował najwięcej zimnej krwi tuż przed bramką ŁKS-u, z 4. metra zamieniając na gola podanie Jezierskiego! To było jego drugie wiosenne trafienie.
Na trybunach asystent selekcjonera; będzie sensacyjne powołanie?
- Czy poleciłbym go do reprezentacji? Tak! - zdecydowanie przytaknął Jacek Magiera, pytany o dyspozycję swego podopiecznego. I przypomniał, że mecz w Łodzi oglądał z trybun Sebastian Mila, asystent Michała Probierza. - Jeżeli sztab szkoleniowy ma zamiar sprawdzić Piotrka, on z pewnością nie będzie mieć nic przeciwko temu – dodał z uśmiechem.
Przed grającymi wiosną „w kratkę” wrocławianami (w tabeli za tegoroczne mecze wciąż są… w strefie spadkowej) teraz trudny mecz z wciąż niepewną utrzymania Cracovią. - Już o nim myślimy, bo to pierwszy z trzech finałów, jakie nas czekają – zapewnił Samiec-Talar.