To miał być ostatni sprawdzian przed Ligą Mistrzów. Mecz o poprawę nastrojów, zbudowanie morale i przede wszystkim - ucieczkę z dolnych rejonów tabeli, w których podopieczni Besnika Hasiego znaleźli się po nieudanym starcie rozgrywek. I faktycznie, w pierwszych minutach warszawianie ruszyli na niecieczan. Starali się grać kombinacyjnie, dominować nad niżej notowanym rywalem i wykorzystywać sytuacje tworzone w ataku pozycyjnym. Nieźle odnalazł się nowym-starym otoczeniu Miroslav Radović, który próbował kombinacyjnych akcji z Nemanją Nikoliciem.
Tyle że z każdą minutą kreatywności było mniej, a więcej gry na alibi. Thibaut Moulin właściwie nie próbował prostopadłych podań. Ograniczał się do efektownych zagrań wszerz boiska. Nie widać było szybkości na skrzydłach, piłek nie dostawał Nikolić, a Radoviciowi sił starczyło ledwie na kwadrans. Na dodatek kolejne fatalne spotkanie rozgrywał Jakub Rzeźniczak. Stoper warszawian, odesłany do rezerw by mógł "przemyśleć pewne sprawy", po powrocie na murawę potrzebował zaledwie dwudziestu minut, by znowu sprokurować bramkę.
Ręka, rzut karny i pierwsza dogodna okazja Termaliki. Do piłki podszedł Vlastymyr Jovanović, Arkadiusz Malarz wyczuł intencje strzelającego, ale piłki nie sparował i gospodarze znaleźli się na prowadzeniu. W położeniu wręcz idealnym. Strategia Czesława Michniewicza była bowiem prosta. Zagęścić środek pola, utrudnić życie rywalom i czekać na okazje do kontrataków. Hasi, chociaż czasu na zmianę ustawienia miał sporo, nie reagował. Jakby wierzył, że przyjęta przez niego filozofia w końcu musi zacząć działać.
Nie zadziałała. Na dodatek do poziomu Rzeźniczaka dostosował się Jakub Czerwiński. Pozyskany z Pogoni stoper dał się ograć Wojciechowi Kędziorze i sfaulował rywala "w szesnastce". Kibice warszawian oczami wyobraźni mogli już zobaczyć Pierre'a-Emericka Aubameyanga. To właśnie gabońskiego, szybkiego jak wiatr snajpera będą musieli zatrzymać stoperzy Legii już w środku tygodnia. Patrząc na ich dyspozycję, może się to okazać zadanie ponad ich siły.
Sytuacji nie zmienił gol Nemanji Nikolicia w doliczonym czasie gry. Węgier zaliczył trafienie bezpośrednio z rzutu wolnego. Po meczu błysnął natomiast Besnik Hasi, oznajmiając, że wynik jest niesprawiedliwy: - Termalica miała okazje tylko z rzutów karnych. Niestety, niewiadomo czy Albańczyk w ogóle dotrwa do pierwszego gwizdka arbitra meczu Legii Warszawa z Borussią Dortmund. Argumentów za jego pozostaniem bowiem nie ma.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Legia Warszawa 2:1 (1:0)
Bramki: Vlastimir Jovanovic 20 (k), Wojciech Kędziora 84 (k) - Nemanja Nikolić (90)
Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Krzysztof Pilarz - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Dalibor Pleva - Roman Gergel, Mateusz Kupczak, Vlastimir Jovanovic, Bartłomiej Babiarz, Samuel Stefanik (23. Sitya Guilherme) - Vladislavs Gutkovskis (74. Wojciech Kędziora)
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Czerwiński, Jakub Rzeźniczak, Adam Hlousek (64. Michał Kopczyński) - Guilherme , Vadis Odjidja-Ofoe, Miroslav Radovic (77. Kasper Hamalainen), Thibault Moulin (65. Aleksandar Prijovic), Steeven Langil - Nemanja Nikolic