Efekty widoczne były w ostatnim meczu z Koroną, gdy po indywidualnej akcji Kowalczyk strzelił efektownego gola, po czym ręce wzniósł ku niebu. - Dedykowałem tę bramkę moim świętej pamięci prababci i dziadkowi. Podziękowałem też niebiosom, bo jestem osobą wierzącą. Uważam, że wszystko co dzieje się w moim życiu, to zasługa niebios i pana Boga. Nie wstydzę się o tym mówić – podkreśla Sebastian.
- Gdy przejeżdżamy autokarem obok świątyni, to wykonuję znak krzyża. Raz nawet zaskoczyłem tym kolegę, bo nie widział kościoła, ale ja dobrze znam Szczecin i dostrzegłem krzyż z daleka i przeżegnałem się zawczasu. Gdy za zakrętem zobaczył kościół, zrozumiał o co chodzi - opowiada.
Ze złotym wisiorkiem z Matką Boską i krzyżem, Sebastian rozstaje się tylko gdy wychodzi na boisko, bo musi. - Dostałem go od prababci na komunię święta i towarzyszy mi od tamtej pory przez cały czas – pokazuje nam swój święty amulet.
Tak jak dziadkowie byli i są ważni życiu prywatnym Sebastiana, tak w karierze piłkarskiej jest trener Pogoni Kosta Runjaic. - Trener zwraca uwagę na detale, których ktoś inny by nie zauważył, potrafi zwrócić przykładowo uwagę na taką drobnostkę, że podałem koledze piłkę nie do tej nogi co trzeba. A takie detale robię różnicę w piłce. Poza tym ma duża charyzmę i to wszystko sprawia, że dobrze gramy i mamy wyniki – wyjaśnia Kowalczyk, który wczoraj miał urodziny.
- Jeśli mogę sobie czegoś życzyć z okazji urodzin to tylko zdrowia, bo ono jest najważniejsze – uśmiecha się.
Prawdopodobnie niebawem Kowalczyk dostanie jeszcze innego prezent. Według naszych nieoficjalnych informacji, trener Czesław Michniewicz zamierza go powołać do reprezentacji U-21.