Kristoffer Velde

i

Autor: Cyfrasport Kristoffer Velde

Cała prawda po norwesku

Trafił w śnieżycy, a potem nie gryzł się w język. Kristoffer Velde opisał uczucia targające nim przy okazji meczu w Kielcach [WIDEO]

2023-12-03 14:06

To był niesamowity wieczór, który pewnie przez lata będzie pokazywany w różnych telewizjach – trener Lecha, John van den Brom, nie miał na myśli sportowego poziomu meczu Korony z „Kolejorzem”. Zawodnikom obu drużyn przyszło grać w anormalnych warunkach, na boisku pokrytym kilkucentymetrową warstwą śniegu.

Jeszcze przed przerwą efektem trudnych warunków gry była kontuzja Adriela Ba Louy, odniesiona bez kontaktu z przeciwnikiem, za to w efekcie poślizgu na pokrytej białym puchem trawie. - Wygląda to na bardzo poważny uraz – przyznawał szkoleniowiec poznaniaków na pomeczowej konferencji.

W miejsce pochodzącego z ciepłych krajów Iworyjczyka desygnował do gry Norwega, Kristoffera Velde. I to właśnie przyzwyczajony do zimowych kaprysów aury napastnik ze Skandynawii rozstrzygnął losy „arktycznej” potyczki. Po raz pierwszy próbował „pocelować” w okienko krótko po wznowieniu gry w drugiej połowie – chybił nieznacznie. W 87. min, w identycznej niemal sytuacji, był już precyzyjny: trafił w same widły kieleckiej bramki.

- Nie wiem jak zdołaliśmy rozegrać to spotkanie, bo toczyło się naprawdę w przedziwnych warunkach, ale zgaduję, że sędziemu należy się szacunek za decyzję o jego dokończeniu – trochę przekornie, trochę zgryźliwie, ale i z satysfakcją w głosie mówił po końcowym gwizdku Velde, cytowany przez klubowe media. Norwegowi pasuje Korona: to był jego drugi mecz ligowy przeciwko temu rywalowi, i trzecia bramka!

Kristoffer Velde opisał uczucia targające nim w Kielcach

Dla piłkarza ze Skandynawii było to siódme w tym sezonie trafienie ligowe. Po raz pierwszy natomiast w obecnych rozgrywkach zaczął mecz na ławce rezerwowych. I… wyraźnie go to zdenerwowało. - Kiedy dowiedziałem się, że nie wyjdę od początku, byłem nieco zły i rozczarowany – przyznawał w pomeczowych rozmówkach. - Fajnie, że dałem sygnał, by już w kolejnych spotkaniach zacząć od początku – dodawał.

Prócz Velde, w śnieżnej zawierusze i mrozie najlepiej czuł się… Mrozek. Im mocniej sypało, tym skuteczniej Bartosz Mrozek, bramkarz Lecha, odbierał gospodarzom (strzały Hofmeistera, Godinho, Nono i Błanika) ochotę na szukanie okazji na gola. Generalnie jednak – co podkreślał m.in. Radosław Murawski – gra w podobnych warunkach jest niebezpieczna dla zawodników i odbiera widowisku wartość sportową. - Przed i w trakcie meczu nie było nam do żartów – zaznaczył.

Sonda
Czy Lech Poznań zostanie mistrzem Polski w sezonie 2023/24?

Najnowsze