Jeszcze przedwczoraj prezes Cracovii Janusz Filipiak (57 l.) rozmawiał z Franciszkiem Smudą (który według wszelkich znaków na niebie i ziemi w poniedziałek oficjalnie obejmie jednak stanowisko trenera warszawskiej Polonii). Ale ostatecznie zdecydował się na zatrudnienie dinozaura wśród polskich trenerów - ale młodego duchem - Oresta Lenczyka. Negocjacje trwały 5 godzin.
Nowy szkoleniowiec Cracovii sam nie krył zdziwienia, że pertraktacje zakończyły się sukcesem. - Kiedy jechałem do klubu na rozmowy, myślałem, że nic z tego nie wyjdzie - zdradził. - Dyskusja z prezesem Filipiakiem sprawiła jednak, że zmieniłem zdanie. Gdy wróciłem do domu, wciąż nie wierzyłem, że zgodziłem się na prowadzenie "Pasów". Powiedziałem do siebie: "O Jezu!". Mam nadzieję, że za mojej kadencji skończą się opinie, że Cracovia nie zasługuje na miejsce w Ekstraklasie.
Prezes Filipiak nie krył radości z zatrudnienia Lenczyka.
- Nie jestem zwolennikiem zwalniania trenerów, ale atmosfera w klubie zmusiła mnie do zmiany - przekonywał. - Następca Piotra Płatka ma charyzmę, jest bardzo doświadczony. Rozmawiając z nim, czułem się jak na przesłuchaniu. Miałem wrażenie, jakby to on mnie zatrudniał. Wszyscy w klubie sądzimy, że trener Lenczyk będzie w stanie "wycisnąć" z piłkarzy więcej niż jego poprzednik.