- Minęło już kilka tygodni od złożenia w mieście ofert udziału w procesie prywatyzacji klubu. Coś się w tej sprawie dzieje?
Lukas Podolski: - Nie ma niczego nowego w tym temacie. Oczywiście czasami chce się szybciej jakieś sprawy załatwić, ale tu nie jest tak, jak w innych klubach, że kupuje się udziały od prywatnej osoby i można to zrobić w jeden dzień, jak się to w Pogoni wydarzyło. Nie wiem, czemu tak naciskacie z pytaniami w tym temacie.
- Bo pewnie dobrze byłoby go zakończyć przed rozpoczęciem nowego sezonu.
- Nie wiem, czy tak będzie. Są w tym zakresie jakieś zasady. Ja jestem dopiero od czterech lat w Polsce, nie znam ich wszystkich. Ale oczywiście potwierdzam: nie byłoby fajnie zamykać ten temat już po starcie nowego sezonu.
- A czasami nie denerwuje pana, że to musi tyle trwać?
- Nie, ja jestem ogólnie spokojny, bo złożyłem ofertę, powiedziałem coś i teraz konieczne są następne rozmowy. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Oczywiście często chce się coś szybko zrobić, ale czasami trzeba w życiu poczekać.
Lukasa Podolskiego cała prawda o Kolonii i o Zabrzu. Wali nią między oczy [ROZMOWA SE]
- Ewentualne referendum w sprawie odwołania prezydent Rupniewskiej może wpłynąć na sam proces prywatyzacyjny?
- Myślę, że nie. Miasto wie, co musi w tym procesie zrobić; każdy też wie, kto złożył ofertę kupna. Złożył Zarys, złożył Podolski. Pracujemy nad tymi tematami. Potrzeba w nich trochę spokoju. A widać, jakie to jest miasto…
Twarde słowa Lukasa Podolskiego o atmosferze wokół prywatyzacji Górnika. Już nie gryzł się w język
- Jakie?
- Każdy narzeka na każdego, każdy – na złość - jakieś wpisy zrobi na social mediach, każdy chce być ważny w Zabrzu. Musimy uważać, żeby to się nie wszystko zepsuło. Ja czuję, że są ludzie, którzy nie chcą, żeby coś się wydarzyło. Dlatego trzeba uważać, co się mówi, co się pisze. Czy chcecie, żeby znów polityka się wtrąciła w to wszystko?
- To jeszcze na koniec pytanie, kiedy kibice w Zabrzu będą mogli wpaść na kebab do Lukasa Podolskiego? Bo reklamy w mediach społecznościowych już widzieliśmy…
- Powiem tak samo: nad tym się pracuje. Tu też nie czuję potrzeby wielkiego nacisku. Co się wydarzy, to się wydarzy. Ja mam w domu trójkę dzieci, kochającą rodzinę; mam rodziców, kolegów – to wszystko jest dla mnie ważniejsze, niż wspomniane wcześniej tematy.
