- Bramka cieszy, ale najważniejsze, że wygrywamy - mówił po spotkaniu Klich. - Jesteśmy na dobrej drodze do tego, by nie trzeba było myśleć o utrzymaniu do ostatniej chwili.
Ciekawie było od pierwszego gwizdka. Korona mogła prowadzić od 2. minuty. Edi Andradina uderzał z wolnego, a piłka prześlizgnęła się po poprzeczce i przeleciała nad bramką.
Z czasem kielczanie mieli coraz mniej do powiedzenia, a Cracovia przeprowadzała kolejne groźne akcje. W końcu zaczął się maraton błędów Małkowskiego, który najpierw fatalnie zachował się przy rzucie wolnym wykonywanym przez Klicha, a potem nawet nie drgnął, gdy tuż przy słupku uderzył Aleksejs Visnakovs. Trzeci gol też obciąża jego konto.
- Trzeba wstrząsnąć zespołem, bo zaliczyliśmy dzisiaj katastrofalne spotkanie. Na mecz z Polonią musimy dokonać zmiany w bramce. Już przed tym meczem zastanawiałem się, czy nie postawić na Krzysztofa Pilarza, ale chcieliśmy dać ostatnią szansę Zbyszkowi. W tej chwili nie ma jednak innego wyjścia - podsumował trener Korony, Marcin Sasal.