Niesamowite! Radosław Majdan (36 l.) i Piotr Świerczewski (36 l.), którzy kilka dni temu wdali się w awanturę z policjantami, jak gdyby nigdy nic trenują sobie w Grodzisku Wielkopolskim. Piłkarze mają postawione zarzuty napaści na funkcjonariuszy, ale ich klub, Polonia Warszawa, nic sobie z tego nie robi i wpuszcza bandziorów na boisko.
Świerczewski zupełnie nie przejmuje się tym, co zrobił. - To nie ja pobiłem policjantów, to policjanci pobili mnie - próbuje przekonać nas "Świr", któremu w treningu przeszkadzała obandażowana ręka. - Po co ten bandaż? No właśnie po to, żeby mnie nie bolało. Te obrażenia zawdzięczam agresji policji - upiera się awanturnik.
Majdan w ogóle nie chce komentować sprawy. Z kolei Jacek Zieliński, trener Groclinu, wstawia się za piłkarzami.
- Dlaczego dopuściliśmy ich do treningu? To decyzja zarządu. Przecież nie możemy im zabronić przychodzenia na zajęcia. Tym bardziej że ich wersja różni się od tej policjantów. Rozmawiałem z chłopakami, obaj przekonują, że to nie oni zaczęli awanturę - broni swoich podopiecznych Zieliński. A Świerczewski zuchwale się uśmiecha.
- Jak forma? Bardzo dobra. Chciałbym zagrać już w piątek, z Legią - deklaruje.
Na pytanie, czy nie żałuje tego, co się stało, "Świr" rzuca w swoim stylu: - Uważam, że to policjanci powinni żałować. Zupełnie niepotrzebnie mnie pobili.