- Ten mecz to zdecydowanie strata dwóch punktów. Jesteśmy wkurzeni i bardzo zirytowani tym, co się wydarzyło – mówił Rumak po spotkaniu z Cracovią. Słowa „wkurzeni” i „zirytowani” doskonale pasują też do nastroju fanów poznańskich, na trybunach i w Internecie dających wyraz swej frustracji niedzielnym wynikiem. „Gdzie jest Rumak?” - dopytywali z trybun, przed którymi karnie stanęła cała drużyna. Szkoleniowiec odpowiedział na to trzema słowami. - Byłem w szatni – wyjaśnił (?) na konferencji prasowej.
Szkoleniowcowi Kolejorzowi zdarzało się w przeszłości wchodzić w polemiki z mediami podczas pomeczowych spotkań z dziennikarzami. Teraz panował nad emocjami, ograniczając się zazwyczaj ledwie do kilku słów w odpowiedzi na co bardziej zaczepne pytania – jak to rzucane z trybun i powtórzone na konferencyjnej sali.
Natomiast trudno na podstawie jego wypowiedzi nie odnieść wrażenia, że z emocjami kłopot miewają jego podopieczni! - To nie są roboty, to są ludzie! - zaznaczał Mariusz Rumak, pytany o ten aspekt przygotowań zespołu do gry. I przywoływał fragmenty spotkania z Cracovią. - Jeżeli zaczynają wątpić, zaczynają im nogi drżeć, to efekty bywają właśnie takie, że mamy siedem rzutów rożnych, a po czterech z nich piłka przelatuje nad głowami moich piłkarzy. A przecież wiele razy pokazywali, że potrafią to robić – mówił trener Lecha.
Ale nie znajdował wprost wyjaśnienia wspomnianego „drżenia nóg”. - Trudno powiedzieć, skąd to się bierze, może to kwestia napięcia wewnętrznego. Musimy nauczyć się łamać taką skomasowaną obronę przeciwnika w polu karnym, dla którego remis 0:0 z nami jest sukcesem – wzdychał. I szukał na koniec elementu pozytywnego. - Wiemy, że możemy grać lepiej – zapewniał kibiców.