Piłkarze Warty Poznań jeszcze dwa miesiące temu uchodzili za najbiedniejszych I-ligowców. Wraz z przyjściem do klubu prezes Izabeli Łukoskiej-Pyżalskiej wszystkie problemy finansowe zniknęły. Uregulowane zostały zaległości płacowe obecnych i byłych zawodników "Zielonych".
Postarano się również o stworzenie w pełni profesjonalnej drużyny, która do wiosennych meczów przygotowywała się w Zakopanem i Turcji. Na tę wyśmienitą sytuację finansową Warty uwagę zwrócili działacze Polonii Bytom.
Bytomianie - pomimo pozyskania sponsora strategicznego i sprzedaży czołowych zawodników - ledwo wiążą koniec z końcem. Wyjściem z tej patowej sytuacji miałoby być sprzedanie licencji na grę w Ekstraklasie Warcie Poznań. By "Zieloni" zagrali już od najbliższego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej musiałby jednak stać się cud.
Rozmowy rzeczywiście trwają, ale po pierwsze Polonia musi utrzymać się w Ekstraklasie (na razie poloniści zajmują 12. miejsce), a po drugie o sprzedaż licencji bardziej zabiegają włodarze bytmskiego klubu. Poznaniacy wyrazili jedynie wstępne zainteresowanie.
Przeczytaj koniecznie: Tylko u nas! Izabela Łukomska-Pyżalska w brazylijskim "Playboyu"
W Poznaniu - choć nikt z klubu nie udziela komentarza w tej sprawie - zastanawiają się, czy taki scenariusz jest możliwy. Jedno jest pewne - obecnych właścicieli Warty na zakup licencji (byłby to koszt kilkunastu milionów złotych) stać.
Włodarze klubu z Drogi Dębińskiej zdają sobie jednak sprawę, że dostanie się do Ekstraklasy kuchennymi drzwiami nie spodoba się kibicom, którzy cenią sobie, że Warta to "prawdziwy poznański klub". Na forach internetowych kpią z Lecha Poznań (wypominając mu ścisłe związki z Amiką Wronki) i żądają, by Warta pozostała wierna niemal 100-letniej tradycji.
Ten argument ma być decydujący. Wychodzi na to, że działacze Polonii, którzy już liczyli zyski ze sprzedaży swojej licencji prawdopodobnie obejdą się smakiem.