- Jeden z członków władz Panathinaikosu wyjawił nam, że klub musi podjąć decyzję, czy zapłaci Legii za Wawrzyniaka. Okazało się więc, że Jakub był tylko wypożyczony - zdradza Polydoros Papadopoulos, grecki dziennikarz piszący na co dzień o "Koniczynkach".
Kiedy pod koniec stycznia Wawrzyniak odchodził z Legii, jej dyrektor Mirosław Trzeciak zapewniał, że zrobił na lewym obrońcy świetny interes. Nie chciał jednak zdradzić warunków umowy z ateńczykami. W greckiej i polskiej prasie pojawiły się informacje, że Kuba został sprzedany za 1,5 mln euro. Z naszych ustaleń wynika, że kwota się zgadza, ale została podzielona na dwie raty. Pierwsza przelana została od razu, a druga wpłynie na konto Legii po zakończeniu sezonu, ale tylko wtedy, gdy Panathinaikos zdecyduje się kupić Wawrzyniaka. Jeżeli nie, to Polak wróci do Warszawy.
- Kuba zrobił w Atenach dobre wrażenie, są z niego zadowoleni, ale nic nie jest przesądzone - tłumaczy Papadopoulos. - Dużo zależeć będzie od tego, jak zespół poradzi sobie w play-off, którego zwycięzca zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów (walczą zespoły z miejsc 2-5 w tabeli, a PAO był 3. - red.). Jeżeli wygra, to nie będzie problemów z pieniędzmi na Wawrzyniaka. Ale jeśi ateńczycy przegrają, to pewnie dojdzie do dużych zmian w zespole i kto wie, jaki los będzie czekał Kubę. Poza tym pojawiły się plotki, że Panathinaikos interesuje się Dusko Tosiciem, lewym obrońcą Werderu...