Piotr Koźmiński: Wisła jak Barcelona, ale...

2011-04-04 4:00

W Primera Division Barcelona ma nad Realem osiem punktów przewagi na osiem kolejek przed końcem. Po tym weekendzie hiszpańskie media ogłosiły, że La Liga została rozstrzygnięta, bo nikt już nie wierzy, włącznie z Jose Mourinho, że "Królewscy" mogą odrobić stratę.

W podobnej sytuacji co Barca jest Wisła (choć niestety to jedyne podobieństwo między tymi drużynami). Krakowianie też mają osiem punktów przewagi w tabeli, choć u nas do końca dwie kolejki więcej niż w Hiszpanii.

Część fachowców już ogłosiła, że taka przewaga Wiśle wystarczy i że Robert Maaskant może powoli myśleć o eliminacjach do Ligi Mistrzów. Czy tak jest? Nie do końca, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, styl gry Wisły. Niby krakowianie zdobywają punkty, ale wielkiego błysku w tym nie ma.

Przeczytaj koniecznie: Real Madryt. Koniec passy Jose Mourinho

A zatem nie wiadomo, jak długo potrwa dobra passa. Po drugie, układ gier. Wiślacy nie mają łatwego kalendarza i prawdziwe testy dopiero nadejdą. Wiślacy będą musieli udowodnić swoją wyższość na przykład we Wrocławiu, gdzie czeka na nich rewelacyjny Śląsk.

Krakowianie muszą się też wybrać do Gdańska, a Lechia, która walczy o puchary, może tam sprawić "Białej Gwieździe" mnóstwo problemów. Bardzo trudne będą też dla krakowian derby, bo Cracovia tej wiosny gra zupełnie inaczej niż jesienią.

Patrz też: Radwańska i Hantuchova wygrały debla w Miami

Co więcej, Wisła ma też mecz na Łazienkowskiej, na który gospodarze zmobilizują się podwójnie. No i pojedynek prawdy u siebie, z Lechem, z którym w Poznaniu Wisła przegrała 1:4. Do tej pory krakowianie zdobywali punkty na Arce, Widzewie, Ruchu i Polonii Bytom. Łatwo przyszło, ale czy dalej tak będzie? Raczej nie i to właśnie dzięki temu liga wciąż może być ciekawa.

Najnowsze