Od dokładnie 327 minut gry Wiśle Kraków nie udało się zdobyć gola. Czy to trener jest odpowiedzialny za niedokładność Kirma, za obijanie się po boisku przez Pawła Brożka, za niezdecydowanie Pawełka, za brak fizycznej wydolności Boguskiego i Łobodzińskiego? Trzeba odpowiedzieć twierdząco, bo w końcu na tym polega odpowiedzialność piłkarskiego szkoleniowca.
W Białymstoku zespół z Krakowa miał przewagę przez pierwsze 10 minut. A potem zmobilizowani piłkarze Jagi zaczęli realizować plan Michała Probierza. Skrócili pole gry, zmusili gości do gry pod agresywnym pressingiem. I szybko okazało się, że w atletycznej walce Wisła sobie nie radzi. Nikt z jej zawodników nie potrafi przytrzymać piłki i uporządkować gry. W "wymianie ciosów" lepsza była Jagiellonia.
I mogła wygrać, bo w 56. min Pawełek cudem obronił strzał Cionka, a po chwili bramkarza Wisły uratowała poprzeczka. Trzeba przyznać, że i "Biała Gwiazda" miała swoją wielką szansę, w 85. min Jirsak trafił w słupek. To z czysto piłkarskich wydarzeń były największe atrakcje. Reszta utonęła w dość chaotycznej kopaninie, w której nieco lepsi byli gospodarze.