Właściciel "Pasów" słynie z ostrego języka i z tego, że zawsze mówi to, co myśli. Profesor Filipiak bez autocenzury i zahamowań wyraża swoje poglądy, czym nie raz już do siebie zraził. Teraz szef Cracovii skomentował zachowanie polskich kibiców i problemy z frekwencją na stadionach. Swoimi przemyśleniami podzielił się z czytelnikami "Pulsu Biznesu":
- Jeśli kibic ma do wyboru zostać w domu, walić alkohol i kotlety schabowe, i oglądać mecz w telewizorze, to woli to niż podjąć wysiłek pójścia na stadion - tłumaczył Filipiak. - Jeżeli nie będzie ludzi na trybunach, to te mecze będą wyglądać jak sparingi. Tu nie ma co winić kibiców. Fotelikowi na stadionie trudno konkurować z obrazem HD, powtórkami z wielu kamer, zbliżeniami, z wygodnym fotelem w domu - dodał biznesmen.
Filipiak wyjaśnił w wywiadzie, że za taki stan rzeczy w polskiej ekstraklasie odpowiada dostępność meczów w telewizji. Faktycznie, jeśli polski kibic miałby taką chęć, mógłby obejrzeć każdy mecz kolejki bez wychodzenia w domu. Tymczasem w Europie taki system jest bardzo rzadko spotykany.
- Jeśli wszystkie mecze są transmitowane, to my tracimy kibica na stadionie - stwierdził właściciel Cracovii w "Pulsie Biznesu".