Jeśli Zagłębie Sosnowiec marzy jeszcze o utrzymaniu, w każdym kolejnym meczu musiało sięgać po komplet punktów. Ich strata do bezpiecznego miejsca wynosiła bowiem siedem "oczek", co na tym etapie sezonu jest już sporym dystansem. Nadzieje na utrzymanie w Lotto Ekstraklasie w serach kibiców z Sosnowca mogły zostać rozbudzone po zwycięstwie nad Wisłą Kraków. Ale Górnik Zabrze bardzo szybko je zgasił.
Podopieczni Marcina Brosza chcieli kontynuować swoją passę zwycięstw, która zaczęła się na początku kwietnia. I to właśnie gospodarze poniedziałkowego spotkania byli stroną dominującą. Na pierwsze emocje było trzeba jednak poczekać. Do dwudziestej ósmej minuty sytuacji podbramkowych było, jak na lekarstwo, ale wówczas rozpoczął się festiwal strzelecki zabrzan.
Po świetnym prostopadłym podaniu z głębi pola sam na sam z Dawidem Kudłą wyszedł Igor Angulo. Hiszpan chciał pokonać bramkarza Zagłębia podcinką, ale piłkę z linii bramkowej wybił Georgios Mygas. Zrobił to jednak niedokładnie, bo futbolówka trafiła pod nogi Borisa Sekulicia, który dobił strzał i dał prowadzenie gospodarzom. Dziesięć minut później na listę strzelców wpisał się Jesus Jimenez.
Dobrym dośrodkowaniem popisał się Valeriane Gvilia. Hiszpan przyjął piłkę w towarzystwie trzech obrońców z Sosnowca i mimo ich asysty huknął pod poprzeczkę z pięciu metrów. Wynik do przerwy ustalił Angulo. Kapitan zabrzan tym razem nie pomylił się w sytuacji sam na sam i ładnym technicznym strzałem z szesnastu metrów pokonał Kudłę.
Zagłębie na początku drugiej połowy jeszcze bardziej utrudniło sobie zadanie. Patrik Mraz, po faulu w pięćdziesiątej minucie zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką i goście musieli grać w osłabieniu. Wydawało się, że szybko to wykorzystają, bo po dziwnie rozegranym rzucie wolnym piłkę do siatki skierował Kamil Zapolnik, ale Szymon Marciniak, po konsultacji z VAR nie uznał bramki, gdyż podający do Zapolnika Angulo był na spalonym.
Przewaga Górnika w drugiej połowie nie ulegała wątpliwości. Goście bramce rywali zagrozili tylko raz, kiedy to piłkę z pustej bramki musiał wybijać Paweł Bochniewicz. Oprócz tej sytuacji, defensywa Górnika miała bardzo mało pracy. Zabrzanie dążyli do podwyższenia rezultatu i dokonali tego pod koniec spotkania. W siedemdziesiątej dziewiątej minucie, po dośrodkowaniu Jimeneza, piłkę do bramki głową skierował Angulo. Górnik jest coraz bliższy utrzymania w Ekstraklasie, z którą powoli żegnać może się Zagłębie.
Górnik Zabrze - Zagłębie Sosnowiec 4:0 (3:0)
Bramki: Boris Sekulić 28, Jesus Jimenez 38, Igor Angulo 43, 79
Żółte kartki: Gvilia - Mraz, Pawłowski, Możdżeń
Czerwone kartki: Mraz (za dwie żółte)
Górnik: Chudy 3 - Sekulić 4, Suarez 3, Bochniewicz 3, Gryszkiewicz 3 - Matras 3 - Zapolnik 3 (73. Matuszek 3), Gvilia 4 (80. Arnarson), Żurkowski 4, Jimenez 4 - Angulo 5 (88. Wolsztyński)
Zagłębie: Kudła 1 - Mygas 1, Cichocki 1, Toth 1, Mraz 1 - Nawotka 2 (41. Gabedava 2), Możdżeń 2, Gressak 2 (59. Milewski 2), Udovicić 2 - Sanogo 2 (53. Polczak 2), Pawłowski 2