Super Express: - Zapewnia pan, że ŁKS dokończy rozgrywki, a wciąż pojawiają się informacje, że jeżeli nie znajdziecie nabywców na akcje klubu, to przestanie istnieć.
Filip Kenig: - ŁKS nie upadnie. Chciałbym raz na zawsze wyjaśnić, że naszym celem nie jest jak najszybsze pozbycie się udziałów i wycofanie się. Potrzebujemy tylko kogoś, kto odciąży nas w finansowaniu klubu. Oczywiście jeśli pojawi się kontrahent i zaproponuje dobrą cenę oraz zapewni rozwój klubu, to siądziemy do negocjacji. Na razie mamy pomysł, by poprawić sytuację ekonomiczną ŁKS-u. Wierzę, że się uda.
- Czy ten pomysł to były właściciel Widzewa Andrzej Grajewski? Wasi kibice uważają, że to sabotaż
- O zainteresowaniu ŁKS-em ze strony pana Grajewskiego dowiedziałem się z mediów. Potem się spotkaliśmy, był także na meczu z Ruchem Chorzów, który wspólnie oglądaliśmy. Żadnej oferty nam nie złożył, więc nie ma tematu.
- Żałuje pan, że ŁKS awansował do Ekstraklasy? Wtedy kłopoty się zwiększyły..
- Awans był potrzebny, bo koszt prowadzenia zespołu w I lidze jest taki sam jak w najwyższej klasie, a zyski w zasadzie żadne. Byli ludzie, którzy roztaczali przed nami wizje, że trzeba ściągnąć doświadczonych zawodników, że oni zapewnią wyniki i frekwencję na trybunach. Klub miał zarabiać. Zaufaliśmy im i teraz przez kontrakty piłkarzy, które są zdecydowanie zawyżone w stosunku do ich wartości dla drużyny, wpadliśmy w kłopoty.
- Podobno jesteście winni drużynie aż trzy miliony złotych z tytułu premii za awans do Ekstraklasy i niewypłaconych poborów. Czterech zawodników pisemnie wezwało klub do wypłaty zaległych pensji i premii..
- Te kwoty są przesadzone. Mamy do wyrównania premie za wygranie I ligi i pensje za półtora miesiąca. Są w lidze kluby, które mają większe długi od ŁKS-u. Ale my nie mamy zamiaru prowadzić zespołu na kredyt.
- Co dalej z ŁKS-em?
- Jest kilka scenariuszy. Optymistyczny zakłada znalezienie mocnego wsparcia finansowego i skuteczną walkę o utrzymanie, realny to pomoc z zewnątrz w prowadzeniu klubu, a pesymistyczny znaczne obcięcie kosztów i gra tylko z tymi piłkarzami, którzy zgodzą się na zmniejszenie kontraktów. Przy każdej z tych opcji będziemy rozmawiać z zawodnikami o renegocjacji umów. Zarabiają zdecydowanie za dużo.