Korona, która tydzień wcześniej wyrwała ŁKS-owi z gardła trzy punkty, uciekając w ten sposób ze strefy spadkowej, przyjechała do Zabrza uzbrojona w Maczetę. Na występ Danny’ego Trejo czekano z ciekawością, bo wejście do ligi (zwycięska bramka z łodziami w doliczonym czasie) miał mocarne. Krzywdy jednak czternastokrotnym mistrzom Polski nie zrobił.
Generalnie zresztą w destrukcji gospodarze starali się być czujni. Choć parę „pustych przelotów” zaliczył w pierwszej połowie Daniel Bielica, czuwali nad nim koledzy, a to blokując w ostatniej chwili strzał Dawida Błanika (Rafał Janicki), to znów wybijając nad poprzeczkę piłkę zmierzającą w światło bramki, uderzaną przez Martina Remacle’a.
Kielczanie też blokowali strzały rywali. Musiały być jednak bardziej soczyste, skoro po tych interwencjach z pomocy medycznej korzystali Miłosz Trojak (trafiony w twarz przez Lawrence’a Ennalego) i Piotr Malarczyk (przyjął na tułów bombę Lukasa Podolskiego).
Dominick Zator w 35. minucie też próbował zablokować uderzenie Adriana Kapralika w długi róg; zrobił to jednak tak niefortunnie, że zupełnie zmienił lot piłki i zmylił Konrada Forenca. To były generalnie feralne minuty dla kielczan: w 39. minucie plamę dał golkiper. Najpierw tak ustawił mur, że Poldi z wolnego zdołał go ominąć; na dodatek piłkę uderzaną przez mistrza świata Forenc zbił w kierunku słupka, a Sebastian Musiolik nie miał problemów z dobiciem jej do siatki.
W tak zwanym międzyczasie piłka wpadła też do siatki zabrzańskiej, a skierował ją tam głową… Rafał Janicki. Drugiego „samobója” z protokołu ostatecznie jednak wykreślono; pechową interwencję stopera poprzedziła centra Mariusa Briceaga, który był na pozycji spalonej (wcześniej, jeszcze przy 0:0, z tego samego powodu anulowano trafienie Kapralika dla Górnika).
„2:0 to niebezpieczny wynik” – zwykł mawiać jeden z byłych selekcjonerów reprezentacji Polski. Zabrzanie jakby o tym pamiętać nie chcieli. Musiał im o tym dopiero przypomnieć Jewgienij Szikawka, „główką” z 14. metra zdobywając gola po pięknym dorzuceniu Dawida Błanika z wolnego. Kielczanie mocno nacisnęli i – jak to bywa w futbolu – nadziali się na kontrę.
Podolski z Kapralikiem już z własnej połowy wybiegali, mając przed sobą tylko Forenca. Nie mógł ich dogonić Piotr Malarczyk; mistrz świata mógł w sytuacji „jeden na jeden” kończyć akcję sam, zrewanżował się jednak Słowakowi za asystę z Gliwic. Tenże zaś powetował sobie gola, którego w pierwszej połowie zabrał mu „swojakiem” Zator.
Kielczanie próbowali jeszcze szukać ponownie gola kontaktowego, co jednak otwierało „górnikom” drogę do ich bramki. Forenc dostał więc okazję, by się zrehabilitować za „klopsa” z pierwszej połowy. Kapitalnie wyjmował piłki po strzałach Enallego oraz Soichiro Kozukiego. Odwrócić losów meczu nawet tymi interwencjami oczywiście jednak nie mógł.
Górnik Zabrze – Korona Kielce 3:1 (2:0)
1:0 Zator 35. min (samob.), 2:0 Musiolik 39. min, 2:1 Szykawka 68 min, 3:1 Kapralik 77. min
Sędziował Tomasz Kwiatkowski. Widzów 11506.
Górnik: Bielica – Sekulić Ż (79. Barczak), Szala, Janicki, Siplak – Kapralik Ż, Pacheco (66. Czyż), Rasak, Ennali (87. Lukoszek) – Podolski (87. Krawczyk) – Musiolik (66. Kozuki)
Korona: Forenc – Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag – Takač (83. Bąk) – Błanik (74. Konstantyn), Remacle, Nono, Trejo (55. Fornalczyk) – Dalmau (55. Szikawka)