„Super Express”: - Selekcjonerem reprezentacji Macedonii Północnej jest pan od pięciu lat. Czy wtedy w głowie pojawiła się myśl, że kiedyś pana podopieczni zakwalifikują się na EURO?
Igor Angelovski (44 l., selekcjoner reprezentacji Macedonii Północnej): - Jeszcze pierwszego dnia mojej pracy z reprezentacją powiedziałem, że celem Macedonii będzie awans na EURO 2020. Wtedy drużyna narodowa była na odległej 106. pozycji w rankingu FIFA i miała kiepskie wyniki w eliminacjach. Przez te pięć lat wiele się zmieniło. Zrobiliśmy duży skok, bo teraz jesteśmy na 65. miejscu w tym zestawieniu światowej federacji. Wyznaczyłem sobie takie zadanie i wierzyłem, że się uda. I to mimo że ani społeczeństwo, ani federacja macedońska nie wymagali tego ode mnie. Wiedziałem, że Macedonia dysponuje bardzo dobrymi piłkarzami. Wierzyłem, że zdołam zbudować na tyle mocną drużynę, która po pięciu latach współpracy, przebije się do finałów mistrzostw Europy.
- Co pan zrobił na początku pracy z kadrą?
- Pierwszy dzień w roli selekcjonera spędziłem w Genui. Odwiedziłem Gorana Pandeva, który od dwóch lat nie grał w reprezentacji, bo nie mógł się pogodzić z niektórymi rzeczami, które działy się w naszej federacji. Powiedziałem mu jaki mam pomysł i plany co do pracy z kadrą. Przekonałem go. Pandev zdecydował się wrócić do reprezentacji. W tym momencie byłem jeszcze większym optymistą, że osiągnę ten cel, który sobie założyłem na początku. Wiedziałem, że znalazłem lidera, który będzie prowadził zespół. Piłkarz tego formatu, kapitan z takim doświadczeniem był nam potrzebny. O awansie na EURO, o występie na turnieju marzył także Pandev. Dlatego jestem podwójnie szczęśliwy, że nasz kapitan spełnił to co sobie wymarzył. Tym bardziej, że to właśnie on strzelił gola z Gruzją który dał nam przepustkę na EURO. I teraz Pandev będzie miał okazję zagrać w finałach.
- Teraz Goran Pandev jest bohaterem narodowym w Macedonii. Jednak spotkanie z Gruzją także dla pana ma wyjątkowe znaczenie. I to nie tylko z powodu awansu.
- To prawda. Po pierwsze: mecz w Tbilisi odbył się 12 listopada czyli dokładnie pięć lat od mojego debiutu na stanowisku selekcjonera. Wtedy w Skopje wygraliśmy 4:1 z Czarnogórą. Tak to się zaczęło. Po drugie: tak jak powiedziałem wcześniej cieszę się, że właśnie Goran Pandev zdobył zwycięską bramkę. Kapitan zaufał mi i wierzył w to tak mocno jak ja, że się uda awansować. Dlatego naprawdę jestem bardzo szczęśliwy. Brawa dla wszystkich chłopaków. W końcu to ich zasługa, że Macedonia teraz może świętować wywalczenie przepustki do grona najlepszych drużyn na kontynencie.
- Mam wrażenie, że piłkarze są mocno za panem. Obrońca Stefan Ristovski podkreślał ostatnio, że jest z panem w kadrze od pięciu lat. Już po awansie udzielił wywiadu, w którym powiedział, że w Tbilisi przeżył najszczęśliwszy dzień w swoim życiu. Po tych słowach były łzy wzruszenia.
- Trudno się dziwić takiej reakcji. To dla każdego z nas niezapomniany moment w życiu. Nie tylko Ristovski jest ze mną od początku. Poza nim od pięciu lat w kadrze jest Aleksandar Trajkovski, który w tym pierwszym występie z Czarnogórą strzelił trzy gole. Są także inni jak Ivan Trickovski, Ilija Nestorovski, bramkarz Stole Dimitrievski czy wspomniany Goran Pandev. Później dołączyłem jeszcze kilku młodych zawodników, którzy grali na mistrzostwach Europy do lat 21 w 2017 roku. Tak powstała mieszanka młodości z doświadczeniem. Wyniki pokazały, że był to dobry wybór.
- Wspomniany Ristovski powiedział w wywiadzie, że po końcowym gwizdku w Tbilisi, jako pierwszy pobiegł do Pandeva z gratulacjami. Dodał, że z tej euforii nie pamięta za bardzo co się wydarzyło później. Pan był w podobnym stanie?
- Nie, ja pamiętam wszystko. Nie tylko Ristovski się wzruszył i uronił łzy. Ja także się popłakałem! Radość była ogromna! Chłopaki wzięli mnie na ręce i zaczęli podrzucać do góry. To wspaniały moment dla szkoleniowca. Każdy trener marzy, aby piłkarze go tak potraktowali. To zaszczyt być na rękach tych złotych bohaterów! Chcę zaznaczyć, że po dniach, w których urodziły się moje dzieci, w Tbilisi przeżyłem wyjątkowy dzień. Wtedy naprawdę poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I za to szczęście chcę podziękować moim piłkarzom. Bez nich to nie byłoby możliwe.
- Wspomniany Goran Pandev to największa gwiazda Macedonii Płn. Kto jest nadzieją i może być odkryciem turnieju?
- Jest nim Elif Elmas, pomocnik Napoli. Znam go od wielu lat. To nadzieja naszego futbolu. W wieku 16 lat zadebiutował w lidze macedońskiej w zespole Rabotnicki Skopje, który prowadziłem. W kadrze po raz pierwszy zagrał z Hiszpanią. Miał wtedy 17 lat i cztery miesiące. Już to, że jest piłkarzem Napoli, świadczy o jego klasie. Liczę, że niebawem Elmas będzie jednym z liderów reprezentacji Macedonii.
- Z czego jest pan najbardziej dumny po tym sukcesie?
- Najbardziej jestem dumny z tego, że w tych trudnych czasach daliśmy tyle radości wszystkim Macedończykom i uszczęśliwiliśmy cały naród. W okresie pandemii jest to coś wyjątkowego!
- Po zakwalifikowaniu się do finałów EURO premier Macedonii Płn. Zоrаn Zаеv wydał polecenie, aby wszyscy ze sztabu trenerskiego i każdy z reprezentantów dostał premię w wysokości 10 tysięcy euro. Czy dostał pan jeszcze inne prezenty?
- Nie, ja nie potrzebuję dodatkowych nagród. Mój największy prezent to awans na EURO. Oczywiście, jestem wdzięczny premierowi za ten gest wobec piłkarzy, którzy zapisali się w historii macedońskiego futbolu. Przed meczem w Tbilisi dzwonił do mnie prezydent kraju Stevo Pendarovski i życzył sukcesu w finale barażu. Cała drużyna miała z nim wideorozmowę. Po wygranej z Gruzją prezydent ponownie zadzwonił. Gratulował awansu w imieniu całego narodu. Nasz powrót do kraju odbył się z komplikacjami. Mieliśmy wrócić z Gruzji do Skopje, ale z powodów złych warunków atmosferycznych wylądowaliśmy w Prisztinie. Już na terytorium Macedonii o piątej rano przywitał nas wicepremier.
- W grupie eliminacyjnej Macedonia Płn. zajęła trzecie miejsce za Polską i Austrią. Teraz już w finałach znów przyjdzie wam rywalizować z tym ostatnim zespołem. Zrewanżujecie się za dwie porażki z eliminacji?
- Los chciał, że pierwszy historyczny mecz na EURO będziemy grać z Austrią. Może dobrze, że tak się stało. W końcu znamy się z ostatnich eliminacji, choć wtedy dwa razy z nimi przegraliśmy. Z pewnością będzie to zupełnie inny mecz. Stawka jest duża, bo przed nami tylko jedno spotkanie i musimy być dobrze przygotowani i skoncentrowani.
- Na mistrzostwach Europy grupowymi rywalami Macedonii Płn. będą zespoły Austrii, Holandii i Ukrainy. Jakie ma pan nadzieje przed walką z nimi?
- Wierzę, że Macedonia pokaże na co ją stać, że zasłużyła na ten awans. Nie interesuje mnie to, że wymienia się nas w gronie najsłabszych zespołów na turnieju. Marzy mi się wyjście z grupy. Nikt nie może powiedzieć, że nie mamy szans. Chciałbym, żeby zmieniła się sytuacja z koronawirusem, żebyśmy zagrali w Bukareszcie z Austriakami w obecności naszych kibiców. Jeśli tak się stanie, to stolica Rumunii cała będzie w czerwono-żółtych barwach. A z naszymi kibicami na trybunach moje chłopaki potrafią zdziałać cuda.
- Czy pana kontrakt został przedłużony po awansie?
- Mam umowę do końca tego roku. Wykonałem zadanie. Wiadomo, że chciałbym poprowadzić kadrę podczas finałów na EURO. Jak na razie jeszcze nikt ze mną nie rozmawiał czy zostaję na tym stanowisku i co będzie dalej. To inni muszą wykonać kolejny krok.
- W eliminacjach do mistrzostw Europy Macedonia Płn. dwa razy przegrała z Polską. Jak pan wspomina te spotkania?
- Nie wypadliśmy najgorzej w tych pojedynkach. W Skopje przegraliśmy 0:1 po przypadkowej bramce. Trzeba przyznać, że Polska była wtedy lepszą drużyna. W rewanżu w Warszawie mieliśmy kontuzjowanych piłkarzy i nasza kadra nie była kompletna. Polacy to wykorzystali i ograli nas 2:0. Nie miałbym nic przeciwko temu, abyśmy na EURO znów zagrali. Byłbym bardzo szczęśliwy, bo oznaczałoby to, że obie ekipy wyszły z grupy.
- W listopadzie Polska zawiodła w meczach Ligi Narodów. Na kadrowiczów i szczególnie selekcjonera Jerzego Brzęczka spadła duża krytyka.
- Ale w mojej ocenie Polska to bardzo dobra drużyna. To normalne, że może przegrać z takimi zespołami jak Włochy czy Holandia, bo to potentaci w Europie. Poza tym nie zawsze można wygrywać. Chcę zobaczyć prawdziwą twarz polskiej kadry reprezentacji na EURO w 2021 roku. Polska ma najlepszego napastnika na świecie – Roberta Lewandowskiego. Z takiego piłkarza trzeba być bardzo dumnym. Gdyby ode mnie zależało to przyznałbym mu za ten rok „Złotą Piłkę”. Zasłużył na nią.