Napisać, że to był słaby mecz w wykonaniu Polaków, to jak nic nie napisać. Jednak po beznadziejnej pierwszej połowie tuż po wznowieniu gry w drugiej odsłonie Karol Linetty doprowadził do wyrównania i wydawało się, że teraz Biało-Czerwoni pójdą za ciosem.
Czar prysł w 62. minucie. Krychowiak wszedł ostro w jednego z rywali, sędzia pokazał mu żółtą kartkę, a że już jedną miał na koncie, to na pół godziny przed końcem spotkania pomocnik Lokomotiwu Moskwa musiał opuścić boisko. Po tym ciosie piłkarze Paulo Sousy już się nie podnieśli. Kilka minut później Milan Skriniar wykorzystał beznadziejne zachowanie naszej defensywy i ustalił wynik meczu na 2:1 dla Słowaków.
Po meczu ze Słowacją wystawiliśmy oceny naszym kopaczom. Na nic innego nie zasłużyli
- Chciał po prostu wygrać ten mecz. Fajnie ta druga połowa się rozpoczęła. Powiało optymizmem. Ale później splot negatywnych zdarzeń, czerwona kartka, potem bramka nie wiadomo z czego. Mogę tylko przeprosić kibiców za syna, że tak się stało. Na pewno tego nie chciał. Też mu przykro. To będzie dla niego jedna z najcięższych nocy. Tak jak i dla mnie - przyznał na gorąco po meczu przed kamerami TVN24 Edward Krychowiak, ojciec naszego reprezentanta.
Krychowiak szansę na naprawienie swojego błędu dostanie dopiero w ostatnim meczu grupowym ze Szwecją. W tym najbliższym sobotnim z Hiszpanią zgodnie z regulaminem nie będzie mógł zagrać.