Euro 2020, rozgrywane w 2021 roku z powodu pandemii koronawirusa, wywoływało wiele dyskusji już przed startem całej imprezy. Chodziło przede wszystkim o to, że turniej jest rozgrywany w wielu krajach całej Europy, przez co wiele drużyn musiało w fazie grupowej przebyć tysiące kilometrów, gdy inne wszystkie trzy spotkania rozegrały na jednym stadionie. Okazuje się, że z powodu różnych przepisów związanych z wciąż trwającą pandemią, problem dotyczy także wsparcia kibiców. Niektóre drużyny nie mogły liczyć na swoim fanów, gdyż nie mogli oni swobodnie podróżować po całej Europie.
Chris Gunter uderza w organizatorów Euro
W 1/8 finału Walia spotkała się z Danią. Dość niespodziewanie Duńczycy rozbili Walijczyków 4:0 i wyrzucili ich z turnieju. Jeden z zawodników z Wysp Brytyjskich, Chris Gunter, był bardzo rozżalony po tak wysokiej porażce. - Nasza podróż zakończyła się w tym miejscu. Nie zasłużyliśmy na taki wynik, ale kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe. Boli mocno, ale cierpienie wspólnie z ludźmi, z którymi dzielę szatnię od lat, jest trochę łatwiejsze – napisał na Instagramie Gunter.
Reprezentant Walii skrytykował także samą organizację Euro. Zawodnikowi nie podobało się to, że cały turniej został zorganizowany w wielu krajach całej Europy. Jego drużyna musiała rozegrać dwa mecze w Baku, jeden w Rzymie i jeden w Amsterdamie. Z powodu panujących przepisów prawnych walijscy fani raczej nie mogli ruszyć za swoimi ulubieńcami, aby wspierać ich w trakcie spotkań.
- Każda drużyna miała przy sobie kibiców, gdziekolwiek się udała. Z nami, 3000 mil od domów, było 350 osób, które złamały rządowe zasady. Zasłużyliśmy na więcej, a organizacja tego turnieju jest żartem. Niebawem na naszym stadionie ponownie wspólnie zaśpiewamy hymn. Nas Walijczyków jest tylko 3 miliony, ale jesteśmy szczęściarzami – dodał Gunter.