Emil Bergström w swej piłkarskiej przygodzie grał już w Rosji (Rubin Kazań), Szwajcarii (Grashoppers Zurych, FC Basel) i Holandii (FC Utrecht, Willem II). Do wielkiego futbolu – pomijając dzielnicowe kluby Spånga oraz Brommapojkarna w Sztokholmie – startował jednak z Djurgården, którego zawodnikiem był przez pięć lat i w jego barwach debiutował w seniorskiej piłce.
„Super Express”: - Skąd Djurgården w pańskim CV?
Emil Bergström: - Już jako dziecko było kibicem tego klubu. Więc kiedy – w wieku 15 lat – nadarzyła się okazja, by zostać jego zawodnikiem, nie wahałem się ani chwili. Nie ma mnie już w nim od kilku sezonów, ale wciąż jest bliski mojemu sercu. Na bieżąco śledzę jego wyniki, nie tylko drużyny piłkarskiej, ale i hokejowej.
- Djurgården znakomicie spisywało się w fazie grupowej Ligi Konferencji. Zaskoczyły pana wyniki rodaków?
- Nie, dobrze oddają siłę Djurgården. Zespół ze Sztokholmu ma bardzo dobry, wyrównany skład i dwóch świetnych trenerów. Kim Bergstrand i Thomas „Tolle” Lagerlöf wielką wagę przywiązują do taktyki
- Na co - i na kogo – piłkarze Lecha będą musieli w czwartek zwrócić największą uwagę?
- Siłą Djurgården jest przede wszystkim dyscyplina taktyczna. Indywidualnie zaś – ofensywny tercet. Joel Asoro to bardzo szybki, dynamiczny skrzydłowy. Victor Edvardsen to kawał chłopa, mocny fizycznie i skuteczny pod bramką. Z kolei Gustav Wikheim – drugi ze skrzydłowych – imponuje mi umiejętnościami technicznymi i grą „jeden na jeden”.
- W Djurgården wciąż gra Haris Radetinac, z którym miał pan okazję występować w połowie poprzedniej dekady. Imponujące przywiązanie do barw!
- Pamiętam go doskonale. Przyszedł do nas z Mjällby. Fajny facet i naprawdę wartościowy piłkarz. Zawsze daje z siebie 100% dla drużyny, jest naprawdę inteligentnym skrzydłowym. Znakomicie radzi sobie w grze „jeden na jeden”.
- Kilka tygodni temu ze Sztokholmu do Barnsley – za blisko 3 mln euro – odszedł stoper Hjalmar Ekdal. To duża strata?
- Ekdal był zawodnikiem podstawowego składu, wyróżniającym się w defensywie. To duża strata, ale... nie ma ludzi niezastąpionych
- Lech ma atut w postaci Mikaela Ishaka, pańskiego rodaka.
- Owszem, Mikael to świetny napastnik, absolutnie wyróżniający się w polskiej lidze. Trzeba – mówię to jako obrońca – wielkiej koncentracji i umiejętności, by go zatrzymać. Ale Djurgården – jak już mówiłem – ma... trzech takich kozaków w przodzie.
- Djurgården jeszcze nie gra w lidze, wygrywa tylko w Pucharze Szwecji. Kolejorz jest w rytmie ligowym. To może mieć znaczenie dla dwumeczu?
- To pytanie zawsze pada, gdy przychodzi szwedzkim drużynom grać w pucharach u progu wiosny... Powiem tak: nie powinno to mieć wpływu na dyspozycję graczy Djurgården, wskazują na to zresztą wyniki krajowych rozgrywek pucharowych. Ale... sam z niecierpliwością czekam na odpowiedź na nie.
- A kto wyjdzie zwycięsko z tego dwumeczu?
Trudne pytanie. Lech pokazał ostatnio w lidze, że jest mocny. No i jednak gra regularnie, jest w rytmie meczowym. Ja będę trzymać kciuki za Djurgården, ale... nie powiem, że jestem spokojny o zwycięstwo moich byłych kolegów.