Super Express: - Legia jest faworytem rewanżu z Atromitosem?
Jacek Gmoch: - W tym meczu nie ma faworyta. Wygra ten, kto szybciej przejmie kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Legia nie może dać się zepchnąć do obrony. Musi grać pressingiem, z daleka od własnej bramki. I przede wszystkim piłkarze z Łazienkowskiej powinni uważać na stałe fragmenty gry rywali.
- Jeśli Atromitos zagra tak źle jak w Warszawie, to Legia nie powinna mieć problemu z awansem do IV rundy eliminacji.
- Grecy przy Łazienkowskiej zagrali na wynik. Nastawili się na to żeby nie stracić bramki i to im się udało. Ich trener Gianis Anastasiou to mądry szkoleniowiec. Przez lata grał w Beneluksie – w belgijskim Anderlechcie Bruksela i w Holandii w Ajaksie, Rodzie Kerkrade czy Sparcie Rotterdam. Znam go doskonale, bo był moim zawodnikiem, kiedy prowadziłem Ethnikos Pireus. To dzięki mnie podpisał pierwszy zawodowy kontrakt, bo kiedy przyszedłem do klubu, miał status amatora. Co do meczu z Legią, to myślę, że wystawi bardziej ofensywny i inny skład niż w Warszawie. Anastasiou dopiero poznaje zespół, bo przejął Atromitos 1 lipca tego roku. Jest zwolennikiem piłki holenderskiej i taki styl będzie chciał wprowadzić w tej drużynie. Ale na to potrzeba czasu. To może być atut Legii.
- Wicemistrz Polski w tym sezonie nie zachwyca. Jeśli odpadnie w rywalizacji z Atromitosem, to Aleksandar Vuković zapłaci za to posadą?
- Mam zasadę, że nie oceniam, ani nie wypowiadam się o trenerach. Dodam tylko tyle, że największym problemem warszawskiej drużyny jest krótka ławka i brak doświadczenia w pucharach. Wiadomo, że na tym etapie, najbardziej istotnymi rozgrywkami dla Legii jest Liga Europy. Dlatego może słabiej spisują się w ekstraklasie.
- Skąd pan zna właścicieli Atromitosu?
- Ojciec szefa ateńskiego klubu Jorgos Panos był właścicielem Ionikosu, w czasach, gdy ratowałem ten klub przed spadkiem z ligi. Zaprzyjaźniliśmy się. Mają stacje benzynowe. Na tym zarabiają. Klub piłkarski to dla nich kosztowne hobby. Kupili Atromitos, kiedy grał jeszcze w trzeciej lidze. To solidnie prowadzony klub. Może nie najbogatszy, ale bez długów, wypłacalny. Ma swoją siedzibę w robotniczej dzielnicy Peristeri, stadion mieści około 11 tysięcy widzów. Na meczu z Legią będzie komplet.
- Jaki będzie wynik?
- Matkę ma się jedną, a moją sportową matką jest Legia. Ten klub mam w sercu. Nikogo nie można lekceważyć, ale mam przeczucie, że Legia awansuje!