Lechia Gdańsk, Patryk Lipski

i

Autor: Cyfra Sport Patryk Lipski

Zwycięstwo, które pozostawia niedosyt. Lechia z zaliczką przed rewanżem z Broendby

2019-07-25 20:55

Sprawa awansu do III rundy eliminacji Ligi Europy powinna rozstrzygnąć się już w Gdańsku, bo Lechia miała mnóstwo okazji do zdobycia bramek. Wykorzystała "tylko" dwie, co i tak jest pewnym zaskoczeniem biorąc pod uwagę przedmeczowe zapowiedzi. Broendby przegrało w Gdańsku 1:2 i nadal pozostaje w grze o awans.

Lechia - Broendby w obiektywie. Zobacz zdjęcia od CamIn:

Lechia Gdańsk - Broendby 2:1 (1:0)
Bramki: Flavio Paixao 26 (k.), Patryk Lipski 63 - Simon Hedlund 59

Żółte kartki: Mladenović, Makowski

Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Łukasik, Lipski, Kubicki - Haraslin, Paixao (75. Sobiech), Udovicić

Broendby: Schwabe - Mensah (82. Gammelby), Arajuuri, Hermannsson, Jung - Kaiser, Radosević, Christensen - Hedlund, Wilczek, Tibbling (76. Fisker)

Kibice na meczu Lechia - Broendby. Zobacz zdjęcia od CamIn:

Kibice Lechii Gdańsk bardzo długo musieli czekać na ponowny występ swojego zespołu w europejskich pucharach. Ostatni raz miało to miejsce 36 lat temu. Wówczas gdańszczanie również  wygrali Puchar Polski i mogli reprezentować naszą ligę na międzynarodowych boiskach. Przygoda była jednak krótka, bo Lechia trafiła na wielki Juventus i po dwumeczu z turyńczykami musiała pożegnać się z europejskimi pucharami.

W tym sezonie lechiści również nie mogli być zadowoleni z losowania. Broendby to zespół, który jest znacznie bardziej doświadczony na międzynarodowej arenie i to właśnie Duńczycy byli faworytami do awansu. I to właśnie oni jako pierwsi zagrozili bramce rywali. Już w 3. minucie Simon Hendlund miał znakomitą okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znalazł się sam na 13. metrze, ale nie zdołał trafić w bramkę.

Podopieczni Piotra Stokowca zdołali opanować nerwy i kolejne minuty należały już właśnie do nich. Tuż przed zakończeniem pierwszego kwadransa gospodarze mogli dwukrotnie wyjść na prowadzenie. Najpierw błąd Hjortura Hermannssona próbował wykorzystać Flavio Paixao. Portugalczyk dostrzegł wysoko wysuniętego bramkarza przeciwników i z około 40 metrów próbował go przelobować. Piłka minęła jednak lewy słupek.

Po chwili w sytuacji sam na sam, tym razem po błędzie Paulusa Arajuuriego, znalazł się Lukas Haraslin. W decydującym momencie Słowak nieczysto trafił w piłkę i nic nie wyszło ze świetnej okazji. Lechia zdołała dopiąć swego. W 25. minucie Kevin Mensah sfaulował w polu karnym Filipa Mladenovicia i sędzia wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Paixao i pewnym, mocnym strzałem pokonał golkipera Broendby.

Gospodarze do zakończenia pierwszej połowy mieli ogromną przewagę. Duńczycy w zasadzi nie opuszczali 30. metra od własnej bramki. Mimo tego tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony Kamil Wilczek znalazł się w świetnej sytuacji. Z 13. metrów oddał strzał, a kapitalną interwencją popisał się Dusan Kuciak.

Zdobywcy Pucharu Polski nie zwolnili tempa również na początku drugiej odsłony spotkania. W 51. minucie Paixao umieścił nawet piłkę w siatce, ale przy podaniu Żarko Udovicicia był na pozycji spalonej, co nie uszło uwadze bocznego arbitra. Chwilę później Portugalczyk znów miał dobrą sytuację, ale z ostrego kąta nie trafił w bramkę.

W czwartkowym meczu ponownie sprawdziło się piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane szanse lubią się mścić. W 59. minucie Broendby przeprowadziło tak naprawdę jeden z niewielu ataków. Dominik Kaiser popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Hedlunda. Szwed doskonale przyjął sobie piłkę i w sytuacji sam na sam pokonał Kuciaka.

Odpowiedź Lechii przyszła jednak błyskawicznie. Zaledwie cztery minuty po bramce Duńczyków na listę strzelców wpisał się Patryk Lipski. Pomocnik wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Karola Fili i strzałem głową z pięciu metrów umieścił piłkę w siatce. Gdańszczanie po zdobytej bramce kontynuowali swoją dobrą grę.

Na lewej flance obudził się Udovicić, który kilkukrotnie przeprowadził groźne akcje. Lechiści nie popisywali się jednak skutecznością, bo gdyby tak było, mecz powinni wygrać kilkoma bramkami. Jeszcze w doliczonym czasie gry Artur Sobiech oddał strzał głową z kilku metrów, ale trafił jedynie w poprzeczkę. Lechia co prawda jedzie do Danii z zaliczką, ale ta mogła być zdecydowanie większa.

KUP TERAZ WYJĄTKOWY MAGAZYN O EKSTRAKLASIE. WSZYSTKO O ROZGRYWKACH W POLSCE W DOSKONAŁEJ CENIE -> KLIK

Najnowsze