Legia - Gaziantepspor. Victor Ismael Sosa: Przegonimy Legię z pucharów

2011-08-04 5:30

- W pierwszym meczu Legia nas zaskoczyła. Nie spodziewaliśmy się, że u siebie możemy mieć z Polakami takie problemy. Ale dzisiejszy mecz będzie już wyglądał inaczej. Nie po to Gaziantepspor zainwestował w piłkarzy miliony euro, by tak szybko odpaść z pucharów - mówi nam Victor Ismael Sosa (24 l.), największa gwiazda rywala Legii. Dziś rewanż na Łazienkowskiej. Gospodarze bronią skromnej zaliczki z wygranego 1:0 pierwszego meczu.

-Po porażce w pierwszym meczu wasz trener powiedział, że łatwo wygracie w rewanżu. Też tak uważasz?
Ismael Sosa: - Nie. Nie ma teraz łatwych meczów. Zamierzamy awansować, ale po tym, co się stało w pierwszym spotkaniu, trzeba się będzie mocno naharować. Tydzień temu Legia nas zaskoczyła. Jesteśmy mocni u siebie, wygraliśmy bodaj osiem ostatnich spotkań w domu. W poprzedniej rundzie rozbiliśmy Białorusinów 4:1 i to nas trochę uśpiło. Polacy nas trafili, a potem mądrze się bronili. Nie zasłużyli na wygraną, remis byłby sprawiedliwszy, ale taka jest piłka.

- Jak ewentualne odpadnięcie z pucharów zostałoby przyjęte w Gaziantepsporze?
- Byłoby to ogromne rozczarowanie. Ten zespół zaczął być budowany rok temu. Działacze wydali wtedy ponad 10 milionów euro na wzmocnienia. Zajęcie czwartego miejsca w lidze kosztowało nas mnóstwo wysiłku i nie chcemy tego zaprzepaścić.

- W pierwszym meczu sprawiałeś mnóstwo problemów Legii. Wszyscy podkreślają twoją szybkość.
- Nie jestem piłkarskim supermenem, ale szybkość to mój atut. W lidze argentyńskiej nikt nie mógł się ze mną równać, a w Turcji też jestem najszybszy. W Argentynie porównywano mnie kiedyś do Claudio Caniggii.

- Caniggia miał słabość do narkotyków...
- Claudio trochę się w życiu pogubił, ale ja się od takich rzeczy trzymam z daleka (śmiech).

- Zanim trafiłeś do Gaziantepsporu, miałeś oferty z Rosji. Dlaczego je odrzuciłeś?
- Miałem wtedy 20 lat. Lokomotiw Moskwa dawał za mnie 3 miliony dolarów, niedługo potem Rubin Kazań wyłożył 7 milionów. Wtedy liczyłem jednak na transfer do Włoch lub Hiszpanii. Nie wszystko poszło jednak po mojej myśli i rok temu za 3 miliony euro przeszedłem do Gaziantepsporu.

- To miasto w azjatyckiej części Turcji, liczy się tam głównie futbol i religia. Pewnie ciężko się mieszka...
- Buenos Aires to nie jest... Ale jestem tu z żoną, jakoś sobie radzimy. A poza tym mam pseudonim "El Chuco". To w jednym z argentyńskich dialektów znaczy "wesołek". Na wesoło podchodzę do życia. Gdyby było inaczej, to w tym Gaziantepie rzeczywiście ciężko by mi się żyło...

Nie przegap!
Legia - Gaziantepspor, Dziś, Polsat Sport, godz. 19.00

Najnowsze