Żeby awansować, Legia musi zremisować co najmniej 3:3 lub pokonać rywala. Tyle że na portugalskiej ziemi nie wygrała jeszcze żadna polska drużyna klubowa. W pucharach nasze zespoły zremisowały tam raz i poniosły aż osiem porażek. Co więcej, Sporting nie ma w zwyczaju przegrywać pucharowych meczów u siebie. W ostatnich ośmiu pojedynkach siedem razy wygrywał i raz zremisował. Na pokrzepienie można jednak dodać, że Legia w statystykach też nie wypada źle, bo wygrała większość (trzy z pięciu) meczów wyjazdowych w Lidze Europejskiej w tym sezonie. Można też być spokojnym, że warszawianie będą walczyć do końca, bo osiem z dziewięciu swoich bramek w LE strzelili w drugiej połowie. Nadzieja Legii w tym, że Michał Żewłakow dobrze pokieruje obroną, a koledzy z przodu "coś ustrzelą".
ZOBACZ: Gdzie transmisja z meczu Sporting Lizbona - Legia Warszawa
Jeśli chodzi o Wisłę, to najlepiej by było, gdyby wzięła przykład z... Legii, ale tej z sezonu 1970/71. W Pucharze Mistrzów Krajowych warszawianie grali wtedy ze Standardem i awansowali do trzeciej rundy (0:1 i 2:0). Wisła jeszcze nigdy nie wygrała meczu w Belgii, raz remisując i ponosząc dwie porażki. Teraz wystarczy jednak choćby remis 2:2. A mając takiego piłkarza jak Maor Melikson, śmiało o taki wynik można powalczyć.
ZOBACZ: Gdzie transmisja z meczu Standard Liege - Wisła Kraków