Trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz przyznał po wygranej ze Spartakiem Moskwa (1:0) w meczu Ligi Europy, że jego piłkarze solidne zapracowali na to zwycięstwo, ale i uśmiechnęła się do nich fortuna. - Postawiliśmy się gospodarzom, ale i szczęście było dziś przy nas - zaznaczył. Jedyną bramkę polska drużyna zdobyła w doliczonym czasie gry po akcji rezerwowych - zagranie Albańczyka Ernesta Muciego wykorzystał Kosowianin Lirim Kastrati. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, ale początek nie był dobry. Spartak miał optyczną przewagę, ale nie zamienił swoich sytuacji na gola. Mecz później się wyrównał, wymienialiśmy więcej podań, zmusiliśmy rywala do biegania za piłką. Nie zawsze potrafiliśmy to wykorzystać, około 40. minuty rywale znów przejęli inicjatywę i mogli strzelić gola "do szatni - analizował spotkanie w stolicy Rosji szkoleniowiec mistrza Polski.
Michniewicz po sukcesie Legii w Moskwie. „Kastrati jest jak...” Co za słowa!
Jak opowiadał, w przerwie sztab trenerski pokazał piłkarzom Legii kilka fragmentów z kamery taktycznej, by poprawić ustawienie drużyny. - Spartak dążył do zwycięstwa, ale dla nas oznaczało to szansę na kontrataki. Kluczowe z naszej perspektywy były zmiany, które zwiększyły nasze możliwości w ofensywie. Spodziewaliśmy się, że Muci i Kastrati dadzą nam możliwość zagrywania piłki na wolne pole, a obrońcy rywali byli już zmęczeni. Ostatecznie strzeliliśmy gola w końcówce po świetnej akcji, choć już wcześniej powinniśmy to zrobić po sytuacji Mahira Emrelego, który zagrał dziś bardzo dobre spotkanie - tłumaczył Michniewicz. Wspomniał, że mimo porażki i nie najlepszych wyników w rosyjskiej lidze Spartaka należy doceniać. - To doświadczona, klasowa drużyna, ostatnio wygrała w lidze, coś w niej drgnęło. Trzeba jednak nam oddać, że wywalczyliśmy ten wynik na boisku. Postawiliśmy się gospodarzom, przeciwstawiliśmy się ich atutom, ale w sporcie trzeba też mieć trochę szczęścia i to szczęścia było dziś przy nas - podsumował.
Obrońca Michal Frydrych błyszczy w Wiśle. A który z napastników zaszedł mu za skórę najbardziej?