Ekipa z Turcji była wielkim faworytem inaugurującego fazę grupową Ligi Europy pojedynku na Słowacji. Nic zresztą dziwnego - jest duża bogatsza i dysponuje o wiele bardziej znanymi zawodnikami niż jej rywal. Mimo to nie podołała wyzwaniu i zaliczyła falstart przegrywając 2:4. Wszystko zaczęło się od ogromnego błędu niemieckiego golkipera, po którym Słowacy zdobyli gola na 1:0 już w 14. minucie spotkanie.
Polecany artykuł:
Niemiec postanowił opuścić pole karne i interwencją kilkadziesiąt metrów od własnej bramki uratować sytuację wybijając piłkę z powrotem na połowę przeciwników. Problem w tym, że jednocześnie fatalnie ocenił tor lotu futbolówki. Zamiast przytomnej parady wyszedł okropny błąd, który wykorzystał Andraż Sporar. Co ciekawe, Słoweńca mogą doskonale pamiętać polscy kibice, gdyż we wrześniu w Lublanie strzelił biało-czerwonym gola na 2:0.
Karius przeniósł się do Besiktasu latem ubiegłego roku po niepowodzeniu w finale Ligi Mistrzów w barwach Liverpool, w którym popełnił dwa gigantyczne błędy przy golach Karima Benzemy i Garetha Bale'a. Od tej pory rozegrał w barwach stambułczyków 39 pojedynków.