Desperacja słowackiego bramkarz, który próbując zatrzymać napastnika Eindhoven złapal najpierw jego nogę, a potem czerwoną kartkę była tak wielka, że wszyscy koledzy zaczęli go pocieszać.
Mecz rzeczywiście kompletnie się Legii nie udał, ale...w końcu jego wynik nie miał większego znaczenia, bo awans z grupy ludzie Skorży załatwili sobie wcześniej. A podobno to co nas nie zabija, to nas wzmacnia.