Włoska piłka generalnie notuje spektakularny sezon, bo w półfinałach trzech pucharów europejskicj ma aż pięć klubów. - To powolne odbudowywanie pozycji włoskiego futbolu. Ale do hurraoptymizmu daleko – ocenia ekspert od włoskiej piłki, który sam przez dekadę biegał po włoskich boiskach, czyli Marek Koźmiński. Dla niego faworytem decydującego etapu rywalizacji w LE jawi się Juventus, w szeregach którego występują Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik. - Wyniki LE mogą wpłynąć na losy obu Polaków w Turynie – uważa nasz rozmówca.
Turyńczycy w półfinale walczyć będą z Sevillą. Jeśli awansują do wielkiego finału, który rozegrany zostanie 31 maja w Budapeszcie, ich rywalem może być AS Roma. W rzymskim zespole zawodnikiem podstawowego składu jest oczywiście Nicola Zalewski, który w fazie grupowej oraz 1/8 finału i w ćwierćfinale zaliczył w tym sezonie 10 (na 12 możliwych) występów pucharowych: bez gola wszakże i bez asysty.
- W zeszłym sezonie czynił gigantyczne postępy, w rundzie jesiennej - duże, ale wiosną powrót po kontuzji Leonardo Spinazzoli – pana piłkarza – trochę ten jego rozwój spowolnił. Atutem Nicoli jest to, że może grać i na lewej, i na prawej pomocy – ocenia reprezentanta Polski nasz ekspert. Zwraca też uwagę na zaufanie, jakim Zalewski cieszy się u szkoleniowca rzymian. - Widać wyraźnie, że Jose Mourinho go lubi, ciągnie go w górę. Tym niemniej przyszły sezon będzie kluczowy dla oceny Nicoli: czy jest to już piłkarz przez duże „P” – dodaje Koźmiński.
W szerokiej kadrze rzymian znajdziemy jeszcze jedno polskie nazwisko. 18-letni Jordan Majchrzak został osobiście wskazany przez portugalskiego szkoleniowca i zimą wypożyczony z Legii do końca sezonu. Zaliczył już kilkuminutowy debiut w Serie A (w meczu z Sassuolo), na co dzień gra i strzela bramki w młodzieżowych rozrywkach Primavery. W decydującej fazie LE zapewne nie zobaczymy go nawet na ławce rezerwowych, ale nie można wykluczyć, że klub z wiecznego miasta zdecyduje się latem definitywnie wykupić młodego piłkarza pochodzącego z Zawiercia.
Tymczasem Zalewski w barwach Romy ma już na koncie ważny sukces: rzymianie rok temu triumfowali w Lidze Konferencji. Teraz wspomniany Mourinho ma apetyt na zdobycie kolejnego trofeum. „The Special One” zbiera niejako „okruszki z pańskiego stołu”. - Bo ma świadomość, że nie ma drużyny mogącej aspirować do wielkich rzeczy. Wygranie LE byłoby w tych okolicznościach sukcesem gigantycznym, bo dającym jego drużynie przepustkę do Champions League – podsumowuje Marek Koźmiński.
Początek meczu AS Roma – Bayer Leverkusen w czwartek o godz. 21.00. Transmisja w Viaplay.